Wyzwanie nie czeka. Życie nie ogląda się za siebie. Tydzień to aż nadto, by zdecydować, czy godzimy się na nasz los, czy nie. - Paulo Coelho
Niall obdarzył mnie przelotnym spojrzeniem i powoli spuścił szybę BMW w dół. Naszym oczom ukazała się twarz Harrego.
-Kurwa mać STYLES! - krzyknął zdenerwowany Niall- Czego Ty tu do kurwy nędzy szukasz?!!!
Oszołomiona zaczęłam obgryzać paznokcie.
Harry wyglądał jak zbity pies.
- Cześć Vivi- zwrócił się do mnie z nieśmiałym uśmiechem ukazując przy tym delikatnie swoje dołeczki.- Co wy tu robicie?
Wyszeptałam tylko nieśmiałe "Hej" i wbiłam wzrok w białe conversy, które miałam na sobie.
Blondyn przeczesał swoje włosy ręką. Wiedziałam, że zaraz straci nad sobą panowanie.
Tak łatwo można go było wyprowadzić z równowagi.
- Nie interesuj się- zwrócił się do Harrego- Czego chcesz?
Szatyn przejechał językiem po swoich pełnych wargach. Cholera! Jakie to było seksowne.
- Policja węszy w sprawie tej dziewczyny- podrapał się po głowie- tej.. no wiesz...
Zacisnęłam usta tak, że tworzyły teraz równiusieńką kreskę. Dobrze wiem o jaką dziewczynę chodziło.
Kiedy tamtej nocy.. Gdyby nie ja...
Usłyszałam westchnienie blondyna.
- Vivienne wysiadaj- zwrócił się do mnie. O dziwo był bardzo spokojny. Aż za bardzo.
Posłusznie chwyciłam za klamkę i wysiadłam. Kiedy tylko zatrzasnęłam drzwi BMW Horan odjechał z piskiem opon.
Wystraszona odskoczyłam w tył i upadłam. Harry szybko podbiegł do mnie, podał mi rękę i pomógł wstać.
- Wszystko okej? - zaczął lustrować mnie swoimi zielonymi tęczówkami.
Kiwnęłam tylko głową i przytuliłam się do jego silnego ciała. To był jeden z tych chłopaków przy których mogłaś czuć się bezpieczna.
- Oj Vivienne- zaczął głaskać mnie po głowie- Jesteś taka bezbronna. Tak cholernie trudno jest się o ciebie nie martwić.
Spojrzałam na niego i posłałam mu smutny uśmiech.
- Czy on... Czy on ci coś zrobił? -spojrzał na mnie poważnie. Wiedziałam, że wystarczyło jedno moje słowo, a zaryzykowałby swoje własne życie aby mnie chronić.
- Nie Harry. Jest ok - odsunęłam się od niego na odległość paru centymetrów
- W takim razie co robiłaś z nim sama w aucie? - zapytał
Momentalnie się zaczerwieniłam, a wzrok wbiłam w ziemię.
- Nieee - wyszeptał i pokręcił głową w niedowierzaniu jakby sam siebie chciał przekonać, że to o czym myśli nie mogło się zdarzyć.
Przygryzłam wargę.
- Nie kurwa!!! - krzyknął a ja podniosłam na niego swój wystraszony wzrok - Nie wierzę !!
- Harry jaa...- podeszłam do niego bliżej jednak on odskoczył ode mnie jak poparzony.
-Jak mogłaś? On... Tyle razy zadał ci ból. - między nami zapadła cisza
- Boję się go, ale... - nie umiałam wypowiedzieć słów, które krążyły po mojej głowie. Nie chciałam ich wypowiedzieć.
- Nie możesz się w nim zakochać! - Styles złapał mnie za ramiona i lekko mną potrząsnął - On cię bije! Chciał cię zgwałcić! Rani cię odkąd go poznałaś! Jest zabójcą, gwałcicielem, narkomanem i pierdolonym damskim bokserem do cholery Vivienne!! Nie możesz!
W moich oczach stanęły łzy. Chłopak podszedł do mnie a ja znów wtuliłam się w jego ramiona.
Płakałam mocząc przy tym jego błękitną koszulę. On tylko głaskał i całował mnie po głowie.
Nie mówił, że wszystko będzie dobrze i że jakoś się ułoży. Oboje wiedzieliśmy, że nic nie będzie dobrze....
Tydzień później...
Była dwudziesta a ja szykowałam się na imprezę. Dzwonił do mnie Louis i oświadczył, że zabiera mnie dziś wieczorem razem z Harrym do jakiegoś klubu.
Tak trudno było mi się pozbierać po wydarzeniach, które miały miejsce tydzień temu. Jak mogłam być tak głupia i... cholera ja .. Jak mogłam ...zakochać się ? Czy ja się zakochałam? W nim? Nie chcę dopuścić do siebie tej myśli. Nie chcę do siebie dopuścić tego irracjonalnego uczucia. Nie mogę! To chore.
To co robiliśmy w aucie...To co JA robiłam.,... Nie wiem jak mogłam być aż tak głupia.
Spojrzałam na swoje lustrzane odbicie. Znowu tyle podkładu i korektora. Wszystko po to aby ukryć wory i cienie pod oczami. Bez makijażu wyglądałam jak chodzący trup. Czułam się też coraz gorzej.
Szybciej się męczyłam i miałam częste zawroty głowy. Zdarzało mi się mieć także te potworne ataki bólu, dlatego moimi przyjaciółkami stały się tabletki przeciwbólowe. Praktycznie uzależniłam się już od nich.
*Dzwonek do drzwi*
- Mamo otwórz ! - krzyknęłam.
Moja mama zdążyła już poznać Harrego i Louisa. Bardzo ich lubiła. A ja?
Ja kochałam z nimi spędzać czas. Byli dla mnie jak starsi bracia. W tajemnicy jednak trzymałam przed nimi swoją chorobę. Tak było dobrze. Czasem lepiej jest udawać. To ułatwia nam życie.
Do mojego pokoju wparowali jak błyskawice. Beztroscy i radośni.
Oboje zagwizdali na mój widok.
- No no - Harry przygryzł wargę.
- Ona jest moja Styles cioto- zbeształ go Lou
- Powiedzmy, że jest nasza hę? - wyszeptał do niego konspiracyjnie loczek
- Umowa stoi! - Przybili sobie piątkę, a ja wybuchnęłam śmiechem.
Przy nich czułam się i zachowywałam jak normalna dziewczyna.
-Możemy już iść chłopaki? - zapytałam z uśmiechem na ustach.
Sobotni wieczór. Przed klubem jest masa ludzi.
- Będziemy stać tu wieczność - zrobiłam zniechęconą minę
Louis spojrzał na Harrego i oboje się zaśmiali
- Nie tym razem skarbie - Tommo puścił mi oczko i złapał za rękę.
Całą trójką podążaliśmy na przód kolejki. Ludzie za nami przeklinali i mierzyli nas wkurzonymi spojrzeniami.
Bramkarze od razu wyłowili nas z tłumu. Pomachali do nas żebyśmy ominęli kolejkę.
-Siema chłopaki! - przywitali się z moimi partnerami i przybili im piątki.
Uśmiechnęli się do mnie i przepuścili nas do wejścia .
- Udanego wieczoru! - krzyknęli za nami.
Nawet nie musieliśmy płacić za wstęp! Uśmiechnęłam się od ucha do ucha i ujęłam pod ramię Hazzę i Lou.
Płaszcze zostawiliśmy w szatni i weszliśmy w głąb klubu
- To co? Trzy kamikadze tak na dobry początek? - Louis klasnął w dłonie a my ochoczo kiwnęliśmy głowami.
Podeszliśmy do baru. Harry podniósł mnie i posadził na krzesełku barowym.
- Hej! - zaśmiałam się
On tylko wzruszył ramionami i zajął miejsce obok .
- Chcę się dziś nawalić jak świnia! - zwróciłam się do chłopaków starając się przekrzyczeć dudniącą muzykę.
Oni znowu się zaśmiali.
- Dobrze trafiłaś złotko, bo my również mamy taki zamiar - Tomlinson po raz kolejny puścił mi oczko.
- Dziś zapomnę o wszystkich problemach!- wypiłam słodką ciecz z kieliszka i kiwnęłam głową gdy Harry zapytał czy chce jeszcze.
Sala była już pełna ludzi. Wszyscy tańczyli i pili.. Swiatła reflektorów przesuwały się po piersiach, pupach i suficie.
O tym marzyłam. Wirująca sala w sobotni wieczór!
- Chłopaki ja idę potańczyć! - klepnęłam Lou w plecy, zeskoczyłam ze stołka i posłałam im buziaka.
Ruszyłam na parkiet i zaczęłam tańczyć blisko jakiegoś chłopaka. Wypity alkohol krążący w moich żyłach dodał mi odwagi. Czułam się wspaniale. Chłopak od razu mnie zauważył.
- Jak masz na imię?! - zapytał obejmując mnie od tyłu w talii
- Vivienne - krzyknęłam mu do ucha a on przycisnął mnie do siebie bliżej
- Dereck - mruknął mi do ucha.
Tańczyliśmy w rytm muzyki. Mój tyłek ocierał się o jego krocze.
- Jesteś absolutnie fantastyczna Vivienne! - krzyknął
Obróciłam sie twarzą w jego stronę.
Chłopak szybko się do mnie przybliżył i gwałtownie wpił się w moje usta. Ani myślałam o przerwaniu pocałunku. Za bardzo mnie to kręciło.
- Chcesz zapalić ? - zwrócił się do mnie
Po chwili namysłu kiwnęłam głową.
Dereck złapał mnie za rękę i razem udaliśmy się na zewnątrz przed klub.
Uśmiechnął się do mnie i podał mi skręta.
Gęsty, gryzący dym drapał mnie w gardło.
Zakaszlałam. Czułam,że zakręciło mi się w głowie. Zacisnęłam oczy i policzyłam do trzech. Zawroty ustały.
Z uśmiechem na ustach podałam skręta Dereckowi. On zaciągnął się głęboko i znów podał mi trawkę.
Staliśmy tak i paliliśmy w milczeniu rozkoszując się tą chwilą.
W chwili gdy skończyliśmy palić, złapałam Derecka za rękę i wciągnęłam z powrotem do klubu. Od razu skierowaliśmy się w stronę parkietu. Rytmiczne dzwięki przenikały nasze ciała od stóp do głów i przedostawały się do krwi. Wszystko wokół nas wirowało, a my po prostu tańczyliśmy. Nie wiem jak długo to trwało. Godziny? Minuty? Nie potrafiłam się zatrzymać. Teraz byłam już tylko ja i muzyka. Nie obchodził mnie nawet już ten cały Dereck. Ktoś podał mi kolejnego skręta. Nie wiem czy wolno tu palić, ale w sumie nie bardzo mnie to obchodziło.
Nagle poczułam jak ktoś znów obejmuję moją talię od tyłu. Nie odwróciłam się. Po raz kolejny zaczęłam tańczyć ocierając się o krocze nieznajomego swoim tyłkiem. Chłopak przycisnął mnie do siebie z taką siłą, że niemal brakowało mi tchu. Zignorowałam to jednak i tańczyłam dalej.
- Dobrze się bawisz? - szepnął mi do ucha.
Znieruchomiałam.
Odwróciłam się gwałtownie, co wywołało kolejną dawkę zawrotów głowy a moim oczom ukazał się Horan. Obrzuciłam go tylko jednym spojrzeniem i z całą siłą jaką miałam w sobie zaczęłam biec w stronę damskiej łazienki. Słyszałam jak biegnie za mną potrącając niewinnych ludzi. Słyszałam jak wkurzony woła moje imię. Byłam jednak szybsza. Zamknęłam za sobą drzwi damskiej toalety. Niall walił w nie pięściami . Wiem, że gotowy był je wyważyć. Usiadłam na sedesie i w milczeniu oglądałam swoje kolana.
Niall wciąż wrzeszczał, jednak słowa które wychodziły z jego ust wydawały się takie odległe. Prawie ich nie słyszałam. Podciągnęłam wysoko sukienkę i oglądałam swój brzuch. Dokładnie widziałam już na nim wszystkie siniaki, które wytworzyły się podczas zbyt mocnego ściskania podczas tańca.
Zawroty głowy nie ustawały.... Chwiejąc się podeszłam do drzwi, otworzyłam je i wyczerpana upadłam przed samym Horanem.
On podniósł mnie szybko. Nie potrafiłam na niego spojrzeć. Byłam zbyt słaba.
Blondyn chwycił moją twarz w dłonie i przyglądał mi się przez chwilę.
- Jesteś naćpana i pijana w trzy dupy! - krzyknął
Nie wiem dlaczego ale rozśmieszyło mnie to. Śmiałam się jak nawiedzona.
Położyłam rękę na jego klatce piersiowej i przyparłam go do ściany.
- uprawiaj ze mną seks - syknęłam mu do ucha.
Lekko zdziwiony wypchnął biodra w moją stronę powodując jeszcze większe zawroty w mojej głowie.
- Tego chcesz? - zaczął poruszać swoimi biodrami.
Zaczęłam ciężko dyszeć. Wszystko było takie rozmazane. Odchyliłam głowę do tyłu.
- Tylko mi tu kurwa nie mdlej! - znowu krzyknął i zaczął ciągnąć mnie do łazienki.
Podszedł do kranu i zaczął polewać mnie zimną wodą.
Obraz znów stał się wyostrzony. Trochę lepiej, ale zaczęło zbierać mi się na wymioty.
Niall widząc, że zaraz zwymiotuję otwarł kibel i popchnął mnie w jego stronę.
Rzygałam. Rzygałam. Rzygałam.
Blondyn cały czas trzymał moje włosy po to abym ich nie obrzygała.
Gdy w końcu opróżniam cały żołądek, zaczęłam tracić świadomość i kontrolę nad własnym ciałem. Jak to się mówi : Urwał mi się film . Teraz byłam zdana na łaskę zabójcy, gwałciciela i damskiego boksera - Nialla Horana.
Bardzo, ale to bardzo was przepraszam! Miałam masę nauki, byłam chora, zepsułam kompa i brakowało mi na wszystko czasu.
Chciałabym pod tym rozdziałem zobaczyć te wspaniałe komentarze, które zawsze motywują mnie do dalszego pisania.
Kocham was xx
Nie przepraszaj kochanie. Czasem tak się dzieje. Rozdział super i z niecierpliwością czekam na kolejny <3 ~@heroineNialler
OdpowiedzUsuńA więc to Harry pukał w szybę!!! Jakie to romantyczne trzymał jej włosy kiedy rzygała :) Haha rozdział jak zwykle świetny kochana <3
OdpowiedzUsuń++++
@luvmyirishboyy
Ojj. cudny ♥
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać na nexta. :))
Kocham się ! ♥
Jaki ten Niall groźny haha ;D
OdpowiedzUsuńFajowy , nie mogę doczekać się następnej części .
Życzę weny ;)
Jaki ten Niall groźny haha :D
OdpowiedzUsuńFajowa część ;)
Weny życzę !
Świetny rozdział! Ogólnie super blog! Zapraszam do mnie na
OdpowiedzUsuńhttp://all-times-enclosed-inthis-one.blogspot.com/
Świetnie piszesz ! Czekam na następne rozdziały!
OdpowiedzUsuńhttp://dailyilona.blogspot.com/
aaaaaaaaaaaaleeeeeeeeee super. kocham każde słowo tego rozdziału. zapraszam do mnie.
OdpowiedzUsuńhttp://loveonedirection-liveforronan.blogspot.com/
Jezu, genialne! *-* Końcówka jest genialna xD A Horan to jak zawsze wbija w najmniej oczekiwanym momencie xD Wydaję mi się, że Viv teraz obudzi się w jakimś pokoju, gdzie będzie Niall xd
OdpowiedzUsuńCzekam na NN ;* Weenyyy <333333333333
Bardzo fajny ;D Trochę tak wulgarnie, ale właśnie to mi się podoba, cieszę się, że znalazłam twój blog! Pisz dalej dziewczyno ;p Życzę weny i pozdrowienia ;*
OdpowiedzUsuńCzuję się jak Horan.. Dobrze wiesz czemu hahaha xD
OdpowiedzUsuń"Otwarł kibel i popchnął mnie w jego stronę" hahahahaha mistrzostwo
Końcówka najlepsza.
Czekam na kolejny <3
http://storytellers-harrystyles.blogspot.com/
NEXT!
OdpowiedzUsuń