niedziela, 11 maja 2014

Chapter 12

Nie umiemy przewidywać najistotniejszego. Każdy z nas zaznał w życiu największych radości wtedy, kiedy nic ich nie zapowiadało. - Antoine de Saint - Exupery



Dalej nie mogłam dojść do siebie po wydarzeniach wczorajszego dnia. Nie pamiętam nawet jak znalazłam się w domu Nialla. Pamiętam tylko jego czułe słowa i ciepło jego ciała. To wystarczyło mi abym poczuła się bezpiecznie. Ubrana w za duży T-shirt blondyna i jego spodenki obudziłam się w sypialni, która była mi tak dobrze znana. Niall musiał przebrać mnie jak tylko tu przyjechaliśmy. Na myśl, że mógł bezkarnie przyglądać się mojemu gołemu ciału zadrżałam. 
Wygrzebałam się z łóżka i cicho otwierając drzwi wyszłam z pokoju. W kuchni natrafiłam na Horana.
Uśmiechnął się na mój widok. Zdziwiona uniosłam brwi.
Uśmiech na jego twarzy to doprawdy rzadkość. 
- Napijesz się herbaty ? - zapytał a w jego głosie mogłam usłyszeć troskę
Nie potrafiłam wyrzec słowa. Wciąż wpatrywałam się w jego twarz i nie wierzyłam, że ten troskliwy chłopak to Niall jakiego znałam. 
- Nie lubisz herbaty ? - przeczesał swoją blond czuprynę ręką i oparł się o kuchenny blat. 
Podeszłam bliżej niego.
- Mam ochotę na kawę - powiedziałam nieśmiało.
On znowu się wyszczerzył, tym razem ukazując rząd równych i białych zębów.
- Z mlekiem? - zapytał wciąż uśmiechnięty
Kiwnęłam głową i skierowałam się do salonu.
Usiadłam po turecku na dużej, beżowej kanapie.  Wzrok wbiłam w szklany stół. 
-Hej księżniczko! - Niall zbliżał się z dwoma kubkami napełnionymi kawą - Już wszystko dobrze. Nie musisz się bać.
Westchnęłam tylko i sięgnęłam po czarny kubek z jasnobrązowym płynem.
-Nie przesadziłem z mlekiem? - usiadł obok mnie i załączył duży plazmowy telewizor
Uśmiechnęłam się lekko. Wszystko było takie... normalne.
- Nie - pokręciłam głową- taką właśnie lubię.
Chłopak westchnął z ulgą i popatrzył w moje oczy.
- Słuchaj- przejechał językiem po swoich pełnych wargach- to co zdarzyło się wczoraj to ..
- Dziękuję - przerwałam mu - Gdyby nie ty ...
Zapadła cisza.
- To co zrobiłaś było nieodpowiedzialne- w jego oczach przez moment widziałam gniew. Chłopak zamknął je na chwilę i kontynuował już spokojniej- Nie chcę żebyś sama chodziła do takich klubów. Tym razem miałaś szczęście bo po raz kolejny zjawiłem się jak superbohater i uratowałem ci życie.

Z nerwów zaczęłam obgryzać paznokcie. Nie miałam pojęcia dokąd zmierza ta rozmowa. On był tak cholernie trudny do rozszyfrowania.
- Ten skurwiel... - jego twarz stężała a w oczach znów zabłysł gniew - Malik...
Prychnął i zacisnął pięści.
- Chciał się na mnie zemścić dlatego uderzył w mój najczulszy punkt. Na szczęście dupek dostał to na co zasłużył. - potarł swoje czoło dłonią.
Nie wiedziałam co zrobić. Jak zareagować? Nie bardzo mogłam to wszystko zrozumieć.
- Twój słaby punkt? - zapytałam  unikając jego wzroku 
Blondyn westchnął i napił się kawy. Odstawił ją na stół i chwycił moją rękę.
- Ty. - spojrzał w moje oczy a ja znieruchomiałam.
- Słucham?- myślałam, że serce wyskoczy mi z piersi. Na skutek jego dotyku przez całe moje ciało przeszły dreszcze.
- Cholera nie jestem dobry w te klocki -ściągnął brwi i przejechał kciukiem po mojej dłoni.
Ja wciąż milczałam. To wszystko było tak nierealne. Tak dziwne... Przerażające i zarazem pociągające.
- Wiem, że po tym wszystkim co ci zrobiłem - odchrząknął - Nie zasługuję na choćby cień sympatii z twojej strony. Wiem, że nie mogę czuć w ten sposób.
Chwilę wpatrywaliśmy się sobie w oczy jakbyśmy toczyli ze sobą jakąś cichą walkę. Skinęłam głową na znak, aby kontynuował.
-Chcę być z tobą, muszę być z tobą, potrzebuję tego - zamilkł 
- Ja nie wiem co powiedzieć - wyszeptałam. Ręce mi drżały, zaschło mi w gardle a w głowie miałam setki myśli.
On tylko pokiwał głową dając mi znak, że rozumie.
- Skrzywdziłem cię Vivienne- głośno przełknął ślinę - Tak cholernie cię skrzywdziłem.
Westchnęłam. Czułam się jak uczestniczka jakiegoś głupiego show, gdzie za moment ktoś wyskoczy z ukrytą kamerą i krzyknie : "Mamy Cię!". 
Kim Ty jesteś? Ten Niall który teraz koło mnie siedział nie był ani trochę podobny do tego do którego przywykłam. Którego znałam? 
Czy powinnam dać mu szansę? Czy jest możliwe aby ktoś taki jak on się zmienił?  Mój rozum mówił kategoryczne NIE, natomiast serce krzyczało : TAK !
- Posłuchaj Niall - głos mi drżał- Nie jestem pewna czy mogę ci wierzyć. Niczego nie jestem pewna. Boję się. Tak bardzo się boję tego, że znowu mnie skrzywdzisz.
Blondyn ze smutkiem pokiwał głową.
- Jestem skurwielem nie lepszym niż Malik. Nie zasługuję na ciebie Vivienne - Ze złością uderzył w stół. Stojące na nim kubki z kawą zatrzęsły się. - Cholera! Nie wiem co ja sobie myślałem. Ja nie zasługuję na nic. Nie zasługuję na szczęście. Ktoś taki jak ja nie ma prawa do szczęścia.

Pod wpływem impulsu złapałam jego dłoń tym samym ściągając na siebie jego uwagę.
- Niall ja chce spróbować - powiedziałam cicho. Głos wciąż mi drżał.
On z niedowierzaniem spojrzał na mnie i złapał mnie za kolano.
- Co ty mówisz ? - Był w takim samym szoku jak ja
- Chcę ci dać szansę - zacisnęłam wargi i przełknęłam ślinę






Niall odwiózł mnie do domu. Nie zamieniliśmy ze sobą ani jednego słowa. Chyba oboje byliśmy w zbyt dużym szoku aby cokolwiek powiedzieć. Może jestem idiotką, ale nie potrafiłam postąpić inaczej. 
Chcę mu pomóc walczyć z tym całym gównem, które w nim siedzi. Nie wiem czy zdołam opanować jego ciemną stronę, ale wiem, że jeżeli nie spróbuję to będę żałowała.
Otworzyłam drzwi wejściowe i gdy tylko przekroczyłam próg domu rodzice zaatakowali mnie mnóstwem pytań.
 "Gdzie Ty do cholery byłaś? Martwiliśmy się!" , "Co Ty sobie wyobrażasz?", "Ile Ty masz lat?".
- Byłam w klubie - przewróciłam oczami. Rodzice to akurat mój najmniejszy problem.
- Jak Ty się zachowujesz młoda damo? - ojciec spojrzał na mnie oskarżycielsko - Nie poznaję cię!
Weszłam do kuchni i nalałam sobie soku pomarańczowego. Odsunęłam krzesło od stołu  i usiadłam na nim rozkoszując się smakiem świeżych pomarańczy. Rodzice podążyli za moim przykładem i usiedli naprzeciw mnie.
Tata był wściekły. Mama była tylko zmartwiona.
- Nie było cię przez całą noc! W twoim stanie to niewskazane! - ojciec pokręcił głową. 
Prychnęłam.
- Przestań do mnie mówić jakbym była ciężarna! - zmrużyłam oczy. Teraz to ja byłam wściekła- Ja umieram! Zrozum wreszcie, że mogę robić co chce! No bo co może mi się stać? Mogą mnie zabić? Pf! I tak umrę! 
W oczach miałam łzy. Rodziców chyba zamurowało. Na twarzach mieli wymalowany szok.
Gwałtownie wstałam od stołu i pobiegłam na górę do swojego pokoju. Usiadłam na łóżku ukrywając twarz w dłoniach. Próbowałam jakoś opanować napływające łzy. Minęło trochę czasu i w moim pokoju zjawiła się mama. Usiadła obok mnie , zebrała moje włosy i zaplotła mi warkocz. 
- Nie płacz aniołku- pogłaskała mnie po głowie
Spojrzałam na nią przez zaszklone oczy i lekko się uśmiechnęłam. Tak bardzo ją kochałam. 
- Tata niepotrzebnie się unosił. Po prostu się martwił - przytuliła mnie i pocałowała w czoło - tak jak ja.
- Przepraszam mamo - powiedziałam cicho
- Następnym razem po prostu zadzwoń i nas uprzedź ok?
- Ok 
- Spotkałaś jakiegoś chłopca? - zapytała po chwili ciszy. Na twarzy miała uśmiech.
kiwnęłam głową
- Jak ma na imię?
- Niall - odpowiedziałam czerwieniąc się 
Przyglądała mi się przez chwilę. Sięgnęła do kieszeni swojego swetra i wyjęła czekoladę. Obie szeroko się uśmiechnęłyśmy. Otworzyła ją a ja od razu wsadziłam sobie jeden kawałek do ust. Pyszne. Karmel i cukier - czyli to czego nie powinnam jeść.
- Opowiadałam ci kiedyś o moim pierwszym chłopaku? - zapytała
- Nieee - zaśmiałam się ocierając resztki łez
- Miał na imię Kevin i był zegarmistrzem. Uwielbiałam patrzeć jak pracuje z lupą przy oku.
Obie wybuchnęłyśmy śmiechem. Tego mi było trzeba. Luźnej, babskiej rozmowy.
- Ilu właściwie miałaś chłopców? - zapytałam sięgając po kolejny kawałek czekolady 
Mama odgarnęła długie włosy na ramię.
- Hmmm sama nie wiem - zamyśliła się
- Czy tata był najlepszy? 
- Och twój tata! - zawołała przyciągając rękę do piersi w melodramatycznym geście- Jest najrozsądniejszym mężczyzną jakiego spotkałam.
-O tak to prawda! - zaśmiałam się
- Pamiętasz jak w lato hmmm miałaś wtedy 13 lat pierwszy raz od kilku lat wsiadłam za kierownicę samochodu i pojechałyśmy na zakupy? Rozbiłyśmy wtedy jego nowego Mercedesa. Zrobił nam straszną awanturę.
Pamiętam. Potem przyszła zima i postawiono mi diagnozę. Nie wiem czy mama od razu wierzyła w to, że jestem chora. Długo nie mogła się z tym pogodzić. Chyba dalej nie może.
- W przyszłym tygodniu idę do szpitala. Pójdziesz ze mną?
Spochmurniała.
- Oczywiście skarbie - spojrzała mi w oczy jakby szukała odpowiedzi na jakieś pytanie
- Chcę żebyśmy poszły tylko we dwie- powiedziałam
- Bez taty ?- była trochę zdziwiona, ale po chwili pokiwała głową na znak zgody.
Znowu mam bóle głowy. Chcą mi zrobić punkcję lędźwiową. 
Mama pochyliła się i pocałowała mnie w policzek. Poczułam na twarzy jej ciepły oddech i strach przed zabiegiem odpłynął. 
- Wszystko będzie dobrze. Razem sobie z tym poradzimy - wyszeptała mi do ucha.
Wiedziałam, że nic nie będzie dobrze, jednak nie chciałam przysparzać jej zmartwień. I tak już prawie w ogóle nie sypia.
Kiedy mama wyszła przygotować kolację podniosłam się z łóżka i podeszłam do dużego lustra, które stało przy ścianie w moim pokoju. Ściągnęłam koszulkę. Moja skóra zrobiła się szara. Dotknęłam palcem brzucha i miałam wrażenie, że zapada się w nim jak w jakimś miękkim cieście. Wszystko z powodu sterydów.Podawano mi wysokie dawki leków których nazwy nie potrafię wymówić. Przez nie człowiek tyje, brzydnie i traci panowanie nad sobą. Od kiedy je odstawiłam zaczęłam gwałtownie chudnąć. Teraz mam kościste biodra i wystające żebra. Znikam jak duch.
Z szafy wyjęłam luzny T-shirt i założyłam go na siebie. Rzuciłam się na łóżko i głęboko odetchnęłam.
Niall... 
On jest dla mnie ucieczką od rzeczywistości.
Czy kiedyś dowie się o mojej chorobie? Jak zareaguje? 
















No i jest! Wiem, że chujowy no :c Nie jestem z niego zadowolona.
No ale robaczki jeżeli wciąż tu jesteście to zostawcie po sobie ślad i wybaczcie mi moją długą nieobecność oraz tak słaby rozdział. 
Kocham was x 






środa, 7 maja 2014

Córka marnotrawna powróciła !

Kochani ! Nie wiem jak was przepraszać.
Czy ktoś tu jeszcze wgl jest?
Nie myślcie sobie, że olałam bloga. Miałam tak dużo spraw na głowie, że to jest poezja. Choroba, szkoła, kara a potem wycieczka ...
Obiecuję poprawę po raz 434830434983 !
W sobotę pojawi się nowy rozdział :) Macie to jak w banku x
W razie pytań czy czegoś tam to po prawej stronie ekranu jest mój twitter więc możecie śmiało pisać.
Kocham was <3

niedziela, 2 marca 2014

Chapter 10

W życiu bowiem istnieją rzeczy, o które warto walczyć do samego końca. - Paulo Coelho



Minął miesiąc. Miesiąc od kiedy definitywnie zakończyłam znajomość z Niallem Horanem. Może powinnam być szczęśliwa, że dał mi wreszcie święty spokój, ale zdecydowanie się tak nie czuję.
Jak się zatem czuję? Jakby ktoś wyrwał mi serce i kazał żyć z dnia na dzień bez niego.
Wiem, że może nie powinnam, ale odczuwam pustkę, którą może wypełnić tylko jedna osoba.
Jestem zbyt słaba by kłamać, że nic do niego nie czuję. Mimo, że tak cholernie mnie skrzywdził to moje serce wyrywa się do niego. Nawet jeżeli miałby mnie znów uderzyć. Masochistka? Z pewnością nią jestem. Liczne ślady po cięciach, które powstały na ciele od czasu kiedy dowiedziałam się o białaczce, a także teraz świadczą o tym doskonale.
Tęsknię za jego niebieskimi oczami. Widzę je za każdym razem kiedy zamykam swoje. Tęsknie za sposobem w jaki mnie całował. Tak bardzo brakuje mi jego cwaniackiego uśmiechu. Dlaczego nie powiedziałam mu co do niego czuję? Dlaczego to ukryłam? Myślę, że sama do końca nie zdawałam sobie sprawy z tego, że darzę go tak wielkim uczuciem. Po tym wszystkim co przeszliśmy... Co ja przeszłam.. Po tym wszystkim co mi zrobił tak bardzo za nim tęsknię.
Boję się rano wstać, boję się dnia, codziennie rano boję się otworzyć oczy, ze strachu przed świtem, zupełnie nie wiem, co zrobić z nadchodzącym dniem. No nie mogę. Mam niby jakieś obowiązki, ale w środku  – pustka, jakby zupełnie nie miało znaczenia czy wstanę czy nie wstanę, czy zrobię coś, czy nie zrobię, higiena, jedzenie, telewizor, cięcie, jedzenie,palenie, proszki, sen..
Lubię krew spływającą po ranach. Lubię ten ból. Lubię widok świeżych ran na nadgarstkach. Strup na strupie. Lubię to. Żyletka stała się moją jedyną przyjaciółką. Rozumie mnie bardziej niż człowiek. Nie wierzę już w nic, bo nie potrafię. Nawet już o niczym nie marzę, ponieważ nie ma o czym marzyć. Kiedy rodzice pytają jak się czuję i czy wszystko okej, odpowiadam, że wszystko w porządku. Dużo łatwiej jest powiedzieć, że wszystko w porządku, niż tłumaczyć, dlaczego najchętniej rozjebałbyś łeb o ścianę.
- Vivienne ! - usłyszałam krzyk mamy. Pewnie woła mnie na śniadanie. Jest taka naiwna. Zachowuje się jakbyśmy byli zwyczajną rodziną bez problemów.
Podniosłam się niechętnie z podłogi i włócząc nogami o podłogę zeszłam na dół.
Rodzice uśmiechnięci od ucha do ucha smażyli naleśniki.
- Cześć - powiedziałam niechętnie
- Witaj skarbie - tata odsunął dla mnie krzesło od stołu i postawił przede mną talerz z naleśnikami, których i tak nie zjem.
-Skarbie dlaczego masz zabandażowany nadgarstek ? - o nie. Zauważyła. Cholera muszę bardziej naciągać rękawy swetra
Westchnęłam przeciągle
- Och po prostu kiedy wstawałam z łóżka to przewróciłam wazon. Chciałam pozbierać szkło i się skaleczyłam - uśmiechnęłam się sztucznie
Rodzice spojrzeli na siebie.
- Daj obejrzę to - mama ruszyła w moją stronę, ale szybko schowałam rękę za plecy
- Daj spokój mamo to nic takiego - spojrzałam jej w oczy.
W końcu skapitulowała i wróciła do smażenia naleśników.
- Vivi ostatnio jesteś strasznie nieobecna i przygnębiona - tata zajął miejsce obok mnie i położył rękę na moim ramieniu. Szybko ją strąciłam.
- Musisz się częściej uśmiechać- powiedział zaskoczony moją gwałtowną reakcją.
Zacisnęłam usta
- Musisz się odpierdolić - odburknęłam, wstałam od stołu i pobiegłam na górę zostawiając oniemiałych rodziców w kuchni.
- Vivienne ! Nie wolno ci się zwracać w taki sposób do ojca ! - słyszałam za sobą wzburzony głos matki, ale miałam to głęboko w dupie.
Położyłam się na łóżku i rozpłakałam. To wszystko jest takie trudne. Za dużo. O wiele za dużo jak na jednego człowieka. Zupełnie inaczej jest, jeżeli masz kogoś, kto cię kocha. To ci daje setkę powodów, aby żyć. Ja ich nie mam. Chcę już umrzeć. Nie chcę już nic czuć.
Wiem, że to samolubne w stosunku do moich rodziców, ale oni mają chociaż siebie. Udają, że wszystko jest w porządku i są szczęśliwi mimo wszystko. Ja tak nie potrafię.



Piątek wieczór. Mam wielką ochotę pójść do klubu i upić się do nieprzytomności.
Rodzice pojechali do pracy i wrócą dopiero wieczorem. I dobrze.
Lubię być sama w domu. Wtedy nie muszę udawać, że wszystko jest w porządku. Rzygam już tym ich przesadnym optymizmem. Nic nie jest, nie było i nie będzie w porządku. Ja umieram do cholery. Każdego dnia.
Sięgnęłam po telefon i wybrałam dobrze znany mi numer.
- Halo? - już po chwili słyszałam charakterystyczny zachrypnięty głos.
- Harry .. Yyy cześć - wyrzuciłam z siebie.
- Matko Vivi dlaczego się nie odzywałaś? Dzwoniłem milion razy ! - niemal widziałam jego zdenerwowaną twarz.
- Wybacz Harry byłam zmęczona. Po prostu musiałam odpocząć - To wcale nie kłamstwo
- Okej okej. Wszystko u ciebie w porządku aniołku? -uśmiechnęłam się sama do siebie na to pieszczotliwe określenie
- W jak najlepszym.- teraz to już kłamstwo. Nie lubię mówić o swoich problemach. Zazwyczaj i tak nikt ich za mnie nie załatwi. To po co ? Żeby usłyszeć: „Nie martw się jakoś to będzie” ? To sama to sobie mogę powiedzieć.
- Słuchaj może wybralibyśmy się gdzieś razem? 
- Odezwę się okej ? Chciałam tylko, żebyś wiedział, że u mnie wszystko ok. Nie musisz się martwić. - na razie nie mam ochoty się z nim widzieć. Z nim ani z Lou. Wiem, że wystarczyłoby ich jedne spojrzenie i przejrzeliby mnie na wylot. Tak dobrze mnie znają. Ciężko byłoby mi przed nimi udawać. Na razie nie jestem na to gotowa.
- Dobrze słoneczko. Kocham cię - W oczach stanęły mi łzy. Dlaczego muszę go okłamywać ?
- Ja ciebie też Harry. Pa - Szybko się rozłączyłam.
Otarłam łzy które spłynęły po moich policzkach i poszłam do łazienki żeby wziąć prysznic.
Dziś wieczorem zaszaleję. Muszę na chwilę zapomnieć o tym wszystkim. Muszę.





Siedziałam przy barze Infinity już od ponad godziny. Sączyłam drinka za drinkiem. Czułam jak alkohol płynie w moich żyłach. Powoli się rozluźniałam. Ostatni miesiąc poszedł w zapomnienie. Teraz byłam tylko ja i alkohol.
-Hej mogę się dosiąść ? - usłyszałam nieznajomy głos. 
Po chwili zastanowienia kiwnęłam głową w geście zgody.
-Co taka piękna dziewczyna robi sama w tak dużym klubie? - nie powiem. Był przystojny. Nawet bardzo. Kruczoczarne włosy postawione do góry, brązowe oczy  i kilkudniowy zarost dawały mu uroku niegrzecznego chłopca.
- Nie twoja sprawa -  odburknęłam mu i wróciłam do sączenia swojego Cosmopolitana.
- Hej nie bądz nie miła - ujął moją brodę w dwa palce tym samym sprawiając, że musiałam na niego spojrzeć.
- Zostaw mnie - był niepocieszony faktem, że dałam mu kosza
- Ani mi się śni - przybliżył do mnie swoje krzesło.
Przewróciłam oczami. Mogłam zostać w domu. Przynajmniej nie musiałabym się użerać z idiotami.
- Widzę, że już skończyłaś swojego drinka - wskazał głową na moją pustą szklankę - Napijesz się piwa ? 
- Może być - w głowie mi szumiało i czułam, że jeszcze pare drinków i zwymiotuję albo całkowicie urwie mi się film.
Barman podał nam dwa butelkowe piwa.
- Nie przedstawiłem się - chłopak przejechał językiem po swojej dolnej wardze - Mam na imię Zayn
Wyciągnął w moim kierunku swoją prawą dłoń, a ja po paru sekundach ją uścisnęłam
- Vivienne 
- Piękne imię dla pięknej dziewczyny - stuknął swoją butelkę o moją i odchylił głowę żeby się napić. Obserwowałam jego gardło kiedy przełykał. Zauważyłam małą bliznę pod brodą. Pewnie pamiątka po jakiejś bójce. Otarł usta rękawem swojej czarnej koszuli i spostrzegł, że mu się przyglądam.
- Dobrze się czujesz ? - zapytał
- A jak wyglądam ? - śmiało. Powiedz, że jak najebana idiotka.
- Nie najlepiej - odpowiedział po chwili wahania 
- Czuję się gorzej - uśmiechnęłam się sama do siebie
On również się uśmiechnął. Ma bardzo ładny uśmiech.
Dopiłam piwo, odstawiłam pustą butelkę na blat i przysunęłam się jeszcze bliżej Zayna.
- Pocałuj mnie - to było takie niespodziewane. Te słowa wyleciały z moich ust tak szybko, że nie zdążyłam nawet pomyśleć co mówię.
Zaskoczony chłopak odstawił piwo i nad niczym nie myśląc pochylił się nade mną. Nasze pocałunki były delikatne. Ledwie muskaliśmy się ustami. Przed oczami stanął mi obraz Nialla. Przypomniałam sobie jak miękkie są jego usta i jak gwałtowne i pełne namiętności były nasze pocałunki. Zacisnęłam mocno powieki żeby pozbyć się tego obrazu sprzed oczu. Czułam drapanie zarostu na moim policzku.
Ręce Zayna sięgnęły do mojej szyi. Czułam jego język przesuwający się po moich wargach i zagłębiający w ustach. Wplotłam swoje palce w jego włosy i mocno go do siebie przyciągnęłam. Oboje wstaliśmy. Za wszelką cenę chciałam zapomnieć o Horanie. Musiałam o nim zapomnieć.
Całowaliśmy się tak przez kilka minut, przyciskając się do siebie. Przeświadczenie, że jestem z kimś kto nic o mnie nie wie przyniosło mi ulgę. Moje ręce opadły w zagłębienie jego pleców głaszcząc go tam.
Otworzyłam oczy i rozejrzałam się naokoło. Wszyscy byli pogrążeni w tańcu lub po prostu się obściskiwali jak my. Zayn przyciągnął mnie do siebie jeszcze mocniej. Przez moją cienką czarną sukienkę czułam jak bardzo mnie pragnął. Czułam jego rosnącą erekcję.
- Chodzmy do kibla- wyjęczał 
\Zastygłam w bezruchu. Nie nie nie nie nie.
Wziął mnie za rękę i zaczął ciągnąc w kierunku toalet.
Zapierałam się rękami i nogami ale to nie przynosiło żadnych skutków. Był silniejszy. 
Nie mogę stracić z nim dziewictwa. Nie chcę. To nie miało tak być . To wszystko nie tak miało wyglądać .
Wyczuł, że stawiam mu opór
- No chodz mała - zatrzymał sie i wysyczał mi do ucha - przecież wiem, że tego chcesz.
Jego ręce znów zaczęły błądzić bezkarnie po moim ciele a ja nie mogłam zrobić nic żeby go powstrzymać bo nagle zaczęło strasznie kręcić mi się w głowie. Ręce i nogi stały się tak ciężkie, że nie miałam siły ich podnieść
- Co ty mi dałeś? - wyszeptałam
- Mały wspomagacz kocie - mrugnął do mnie i uśmiechnął się cwaniacko
W oczach stanęły mi łzy. Dobrze wiedziałam co się zaraz stanie. 
Przerzucił mnie sobie przez ramię i wszedł do męskiej toalety.
Najgorsze było to, że przez to świństwo byłam jak sparaliżowana. Nie potrafiłam się ruszyć.
Ludzi wokół nas kompletnie nie interesowało to co robimy. Wszyscy byli zbyt zajęci sobą by mi pomóc.
Próbowałam krzyczeć, ale jedyne co wydostało się z mojego gardła to cichy szept.
Zayn przyparł mnie do ściany, oplótł moimi nogami swoje biodra i zaczął szamotać się ze swoim paskiem. Łzy płynęły po mojej twarzy jak wodospad. Czułam się tak bardzo bezwładna. 
Próbowałam skoncentrować się na czymś innym. Chciałam już mieć to za sobą. Odcięłam się od swojego ciała. Byłam jakby obserwatorem tego wszystkiego. Podniósł moją sukienkę wysoko w górę i ściągnął moje majtki. Sam zdążył rozpiąć ten cholerny pasek. Spodnie opadły mu w dół. Byłam przerażona. Nie tak wyobrażałam sobie swój pierwszy raz. Miało być romantycznie. Miało być cudownie. 
Chłopak mocno trzymał moje biodra. Nie czułam gruntu pod nogami. Zaczął mnie znowu całować. Tym razem nie oddałam żadnego z jego pocałunków. 
- Spodoba ci się - powiedział, jedną ręką ściągając bokserki, drugą trzymając mnie za tyłek abym nie upadła.
Położył  mnie na podłogę. Nie mogłam zapanować nad własnym ciałem. Nie miałam nad nim w ogóle władzy. Położył się na mnie i zaczął całować moją szyję, odkryty brzuch i wewnętrzną stronę ud. Miałam ochotę zwymiotować. Chcę umrzeć. Teraz. Już. Nie panowałam już nawet nad łzami które płynęły niczym wodospad Niagara.
Jego obleśne ręce wślizgnęły się pod moją sukienkę i odnaalazły moje piersi. Jeszcze nikt mnie tam nie dotykał. Miałam ochotę krzyczeć. Miałam ochotę ściągnąć go z siebie i uciec jak najdalej stąd ale nie potrafiłam.
Rozchylił moje bezwładne nogi swoimi.
Nagle drzwi otwarły się i stanął w nich jakiś chłopak. Nie miałam pojęcia kto. Łzy zamazywały mi obraz. Wszystko działo się tak szybko. Poczułam niesamowitą lekkość kiedy ktoś zdjął ciało Zayna z mojego. Słyszałam krzyki i odgłosy bitwy. Widziałam jak ten nowo przybyły chłopak siedzi na Zaynie okrakiem i okłada go pięściami. Traciłam ostrość widzenia z sekundy na sekundę. Powoli odpływałam. 
Czy to już śmierć? Czy mogę umrzeć? 


- Vivienne!!! - usłyszałam znajomy głos tak bardzo teraz przerażony. Nie wiedziałam czy to mój umysł robi sobie ze mnie żarty czy to dzieje się na prawdę. 
- Niall ? - wyszeptałam
- Tak słoneczko- wystraszony głos blondyna przyniósł mi ukojenie - Już dobrze. Już jestem.
Otarł mi łzy z twarzy i mocno pocałował w czoło. Wziął mnie na ręce, założył mi majtki, które wcześniej zostały ze mnie tak brutalnie zdarte, poprawił moją sukienkę i przytulił do siebie z całej siły.
Dalej płakałam. Może teraz jeszcze bardziej... 
Chyba traciłam przytomność.
Przed oczami miałam pojedyncze obrazy. Zakrwawiony Zayn spoczywający bez ruchu na łazienkowych kafelkach, zatłoczony klub, parking przed klubem.
Blondyn wciąż tulił mnie do siebie i szeptał mi do ucha słowa otuchy. 





Hej :) No i jest rozdział.
Strasznie mi się nie podoba. 
Wybaczcie, że taki chujowy i przepraszam za wszystkie ewentualne błędy x 



niedziela, 23 lutego 2014

Chapter 9

Namiętność coraz częściej łączy ludzi, rzadko ich przy tym zbliżając. 





Kiedy się obudziłam, czułam się jakbym miała Deja Vu. Te same ściany, to samo łóżko, te same meble... Ten sam pokój. Przetarłam oczy licząc na to, że po prostu jest to kolejny z moich głupich snów. Niestety nawet to nie zadziałało. Podniosłam się gwałtownie do pozycji siedzącej , kiedy nagle zauważyłam, że na drugiej połowie łóżka coś się porusza. Zerknęłam w tamtą stronę i jakie było moje zdziwienie, kiedy zdałam sobię sprawę, że koło mnie leży Horan. Otworzyłam szeroko oczy i zatkałam usta ręką. Co gorsza nie potrafiłam sobie przypomnieć co działo się wczoraj. Nic. Kompletna pustka. 
Kiedy chciałam wstać chłopak otworzył oczy i gwałtownie się podniósł.
- Będziesz rzygać? - zapytał
Popatrzyłam na niego jak na kompletnego idiotę.
- Co ?- oczy praktycznie wyszły mi z orbit - Niee
Blondyn odetchnął głęboko i opadł na łóżko. 
- Chwała Bogu ! - zawołał
Nawet nie potrafię opisać mojego zirytowania w tamtym momencie. 
- To kładź się. Śpijmy już wreszcie - wymruczał pod nosem i przykrył się kołdrą.
 Ja? Z nim? W jednym łóżku? Niedoczekanie. Co tu się tak właściwie działo??
- Co Ty mi do cholery dałeś? - zerwałam z niego kołdrę i zmusiłam aby spojrzał mi w oczy.
Niall tylko zaśmiał się szyderczo.
- Co cię tak bawi?! - krzyknęłam na cały głos -  Co tu się kurwa dzieje? !!!
Jego oczy niebezpiecznie zalśniły, a ręce zwinął w pięści.
- Co ja ci dałem?!!- krzyknął i zaśmiał się pod nosem - Do cholery. Nic ci nie dałem. Sama coś wzięłaś.
Przez całą jebaną noc opiekowałem się tobą i próbowałem ustalić jakie gówno wzięłaś i od kogo je miałaś, ale nie miałem z tobą żadnego jebanego kontaktu!!! Jedyną funkcją życiową na jaką mogłem liczyć z twojej strony było rzyganie! Więc zamknij do cholery morde i daj mi wreszcie spać !
Zatkało mnie. Nie potrafiłam nic powiedzieć.
- Czyli .. - odezwałam się po minucie ciszy jaka między nami zapadła
- Czyli zgarnąłem cię z imprezy kompletnie pijaną i zaćpaną.- Wstał z łóżka, podszedł do niewielkiej szafy w kącie pokoju, wyciągnął z niej jakąś koszulkę i założył ją. Nawet nie zorientowałam się, że leżał przy mnie na wpół nagi.- Ja się kurwa dowiem kto ci to dał, ale wtedy nie będzie już tak zabawnie.
Chłopak przywalił pięścią w ścianę.
- Z kim ty w ogóle tam byłaś?? - skierował w moją stronę groźne spojrzenie
Momentalnie przed oczami stanął mi obraz Lou i Harrego. Coś zaczynało już mi świtać.
Impreza, bar, drinki, potem ten facet... o nie
- Byłam sama - skłamałam nie chcąc wydać przyjaciół. Wiedziałam, że jeśli Niall dowie się z kim byłam na imprezie stanie się coś złego.
Pokręcił z niedowierzaniem głową
- Kto ci dał to gówno? - przygryzł wargę i cholera to było takie seksowne
- yyyy nie pamiętam - Bo nie pamiętam. Nie pamiętam jak miał na imię.. Damon ? Dereck? tak! Dereck!
Horan westchnął przeciągle i wyszedł z sypialni
- Ale ja się dowiem ! - krzyknął z łazienki




Kiedy zeszłam na dół do kuchni zauważyłam, że na blacie leży mój płaszcz. 
Podeszłam i z kieszeni wyjęłam swoją komórkę.  
Liczba połączeń nieodebranych : 20
5 od Harrego, 6 od Louisa i aż 9 od Nialla.
Miałam też chyba z 30 wiadomości od chłopaków typu :
"Gdzie jesteś?" , "Co się dzieje?" , "Vivienne do cholery odezwij się!!!" , "Martwimy się".
I jedna była od Nialla :
"Gdzie Ty się do cholery podziewasz?!!!"
- Niall? - zawołałam go 
- Co?! - odkrzyknął mi z drugiego pokoju .
Boże gadaj do niego jak on ma wszystko gdzieś. Westchnęłam i z komórką w ręce udałam się do salonu. Horan leżał rozwalony na kanapie z piwem w ręku i oglądał mecz. Prychnęłam pod nosem od razu zwracając na siebie jego uwagę.
- Dlaczego do mnie dzwoniłeś wczoraj? - usiadłam obok niego,wyrwałam mu z ręki piwo i pociągnęłam sporego łyka.
- Wez ty lepiej już nie pij dziewczyno - wyciągnął mi z ręki butelkę i wyłączył telewizor - Dzwoniłem bo miałem cię wziąć na imprezę, a ty nie odbierałaś więc....
- Więc co ? - widziałam po wyrazie jego twarzy, że jest trochę zmieszany.
- No wiesz... Trochę się wkurzyłem, że nie odbierasz i myślałem że sobie coś zrobiłaś - zapadła chwila ciszy, a on zacisnął pięści - albo ktoś ci coś zrobił 
Zaśmiałam się. Popatrz popatrz kogoś nagle sumienie ruszyło. 
- Nagle się przejąłeś? Jeszcze nie tak dawno chciałeś mnie zgwałcić. Nie pierdol, że nagle obchodzi cię moje życie - przewróciłam oczami.
Niall jedną ręką złapał za oba moje nadgarstki a drugą pociągnął mnie za brodę żebym spojrzała mu w oczy.
- Pierdol się - wysyczałam mu prosto w twarz
Momentalnie uścisk na nadgarstkach i brodzie zacieśnił się a ja pisnęłam z bólu.
- Pierdolony sadysta - wymamrotałam
On tylko zagryzł wargę i odsunął się ode mnie. Potarłam bolące nadgarstki. No pięknie. Wiedziałam, że już za chwilę utworzą się na nich duże, fioletowe siniaki.
- Przepraszam byłem pijany - powiedział cicho
- słucham? - myślałam, że się przesłyszałam
- No.. byłem pijany kiedy cię porwałem - Niall powoli tracił cierpliwość. Nie wiedziałam, że człowiek taki jak on zna słowo "przepraszam"
- Byłeś pijany wtedy kiedy mnie uderzyłeś? Kiedy przyszedłeś do mnie do domu i doprowadziłeś do tego, że trafiłam do szpitala? Kiedy omal mnie nie przejechałeś? Wtedy też?! A teraz? Teraz też jesteś pijany?!  - głos mi drżał. Nie potrafiłam zapanować nad napływającymi łzami.
Niall siedział wyprostowany jak struna i po prostu słuchał tego co mam mu do powiedzenia.
Była to dla mnie nowość, bo nigdy nie dawał mi dojść do słowa. Zawsze miał mnie gdzieś. Nie pozwalał mi się postawić .
Łzy spływały mi po policzkach i nie mogłam zrobić nic żeby je zatrzymać.
Chłopak spojrzał na mnie i przez chwilę, przez jedną chwilę zobaczyłam w jego oczach smutek.
- Przepraszam Vivienne, że cię tak skrzywdziłem - powiedział cicho - Jestem jebanym skurwysynem. Zawsze nim byłem, jestem i będę. Ale nie martw się. Dam ci już spokój. Nie będę dzwonić, pisać, nie będę za tobą chodzić. 
Przygryzł wewnętrzną część swojego policzka
Część mnie właśnie wpadała w panikę i chciała mu powiedzieć, że przewrócił mój świat do góry nogami, że mimo tego co mi zrobił cholernie mnie do niego ciągnęło. Jednak Druga część mnie wiedziała, że tak będzie lepiej. Wiedziała, że nasza znajomość jest chora i nie ma prawa bytu.
Tak bardzo mnie skrzywdził i nienawidziłam go za to.. Więc dlaczego to tak cholernie bolało?
- Odwiozę cię do domu  - wstał z kanapy i odstawił pustą butelkę po piwie na stolik.
Kiwnęłam tylko głową. Tylko tyle. Na tyle było mnie stać.




Kiedy odwiózł mnie do domu nie byłam w stanie nawet się z nim pożegnać. Bałam się, że jeżeli odezwę się z moich oczu popłynie wodospad łez i wpadnę w histerię. Zatrzasnęłam tylko drzwi jego samochodu i nie odwracając się za siebie poszłam do domu. Nie miałam nawet siły przywitać się z rodzicami.
Wbiegłam po schodach na górę, weszłam do pokoju , zatrzasnęłam drzwi po czym bezwładnie się po nich osunęłam. 
To już koniec. 
Nagle to do mnie dotarło. Pozwoliłam łzą spływać swobodnie po policzkach. Usta zatkałam ręką aby rodzice nie usłyszeli mojego szlochania. Spojrzałam na nadgarstki. Na obydwóch widniały dwa ogromne siniaki. To jedyna pamiątka, którą mi zostawił. 
Zaśmiałam się. To takie typowe dla niego. 
Na kolanach zbliżyłam się do łóżka i wyciągnęłam spod niego małe plastikowe pudełeczko. 
Usiadłam na miękkim posłaniu i otworzyłam je. Mały stalowy prostokącik sprawił, że przez moje ciało przeszły dreszcze.
Drżącymi rękami sięgnęłam po żyletkę. Już nie raz to robiłam. Był to mój sposób na ulgę w bólu i cierpieniu. Kiedy nie radziłam sobie już z tym wszystkim żyletka stawała się moją jedyną przyjaciółką.
Była jak Niall... Zadawała mi ból , ale też pozwalała zapomnieć o wszystkich problemach . Nikt nie wiedział, bo nikt nie mógł wiedzieć. Nie mieli pojęcia. O śladach, które żyletka pozostawiała na moim ciele wiedziałam tylko ja. Zawsze dobrze musiałam przemyśleć gdzie zrobić kolejną kreskę, tak aby nikt się o niej nie dowiedział. Biodra, wewnętrzna strona uda, kostki.... Byłam mistrzynią kamuflażu. 
Teraz już mnie to nie obchodziło. Przyłożyłam żyletkę do nadgarstka w miejscu gdzie zaczynał się siniak i przejechałam nią po swojej skórze. Zapiekło, poleciała krew, ale nie przestawałam. Kreska za kreską aż w końcu rany po cięciach zakryły cały siniak. To samo zrobiłam z drugą ręką.
Moja podświadomość szeptała do mnie : 
I tak umrzesz , nikt cię nie kocha
jesteś nikim. Kompletne zero 
Nigdy byś mu się nie spodobała bo jesteś grubą świnią
On się tobą brzydzi 
Lepiej żebyś już zdechła 

Za każdym razem kiedy słyszałam to w swojej głowie nacinałam się jeszcze głębiej. Skończyłam dopiero  wtedy kiedy nie było już widać siniaków. Moje ręce pokryte były krwią, która spływała po nadgarstkach na białe prześcieradło. 
Nareszcie czułam ulgę.






Hej :) Witajcie po długiej przerwie. Rozdział taki krótki, ponieważ chciałam go jak najszybciej dodać abyście już nie musiały czekać. Teraz będę starała się dodawać częściej rozdziały. No cóż... Trzeba się ogarnąć i znaleźć czas na wszystko a nie tylko siedzieć na dupsku i nic nie robić . 
Z góry przepraszam za ewentualne błędy. 
Kocham Was xx








sobota, 1 lutego 2014

Nowy wygląd bloga !

Jak widzicie zmieniłam wygląd bloga :)
Wszystko to za sprawą @Wampirka00 !!
To właśnie ona wykonała ten cudowny szablon i jestem jej za to bardzo wdzięczna.
Dziewczyno! Odwaliłaś kawał dobrej roboty. Jeszcze raz dziękuję!


Co do rozdziału to ukaże się on w przyszłym tygodniu, ponieważ teraz nie bardzo mam czas pisać.
Moja mama jest w szpitalu i muszę się zajmować domem. Do tego powrót do szkoły i udział w jakimś cholernym projekcie "Medycyna na starcie" -.-
Och God Why?
Bądźcie cierpliwi i pamiętajcie, że was kocham <3

czwartek, 23 stycznia 2014

Chapter 8

Wyzwanie nie czeka. Życie nie ogląda się za siebie. Tydzień to aż nadto, by zdecydować, czy godzimy się na nasz los, czy nie. - Paulo Coelho 




Niall obdarzył mnie przelotnym spojrzeniem i powoli spuścił szybę BMW w dół. Naszym oczom ukazała się twarz Harrego.
-Kurwa mać STYLES! - krzyknął zdenerwowany Niall- Czego Ty tu do kurwy nędzy szukasz?!!!
Oszołomiona zaczęłam obgryzać paznokcie.
Harry wyglądał jak zbity pies.
- Cześć Vivi- zwrócił się do mnie z nieśmiałym uśmiechem ukazując przy tym delikatnie swoje dołeczki.- Co wy tu robicie?
Wyszeptałam tylko nieśmiałe "Hej" i wbiłam wzrok w białe conversy, które miałam na sobie.
Blondyn przeczesał swoje włosy ręką. Wiedziałam, że zaraz straci nad sobą panowanie.
Tak łatwo można go było wyprowadzić z równowagi.
- Nie interesuj się- zwrócił się do Harrego- Czego chcesz?
Szatyn przejechał językiem po swoich pełnych wargach. Cholera! Jakie to było seksowne.
- Policja węszy w sprawie tej dziewczyny- podrapał się po głowie- tej.. no wiesz...
Zacisnęłam usta tak, że tworzyły teraz równiusieńką kreskę. Dobrze wiem o jaką dziewczynę chodziło.
Kiedy tamtej nocy.. Gdyby nie ja...
Usłyszałam westchnienie blondyna.
- Vivienne wysiadaj- zwrócił się do mnie. O dziwo był bardzo spokojny. Aż za bardzo.
Posłusznie chwyciłam za klamkę  i wysiadłam. Kiedy tylko zatrzasnęłam drzwi BMW Horan odjechał z piskiem opon.
Wystraszona odskoczyłam w tył i upadłam. Harry szybko podbiegł do mnie, podał mi rękę i pomógł wstać.
- Wszystko okej? - zaczął lustrować mnie swoimi zielonymi tęczówkami.
Kiwnęłam tylko głową i przytuliłam się do jego silnego ciała. To był jeden z tych chłopaków przy których mogłaś czuć się bezpieczna.
- Oj Vivienne- zaczął głaskać mnie po głowie- Jesteś taka bezbronna. Tak cholernie trudno jest się o ciebie nie martwić.
Spojrzałam na niego i posłałam mu smutny uśmiech.
- Czy on... Czy on ci coś zrobił? -spojrzał na mnie poważnie. Wiedziałam, że wystarczyło jedno moje słowo, a zaryzykowałby swoje własne życie aby mnie chronić.
- Nie Harry. Jest ok - odsunęłam się od niego na odległość paru centymetrów
- W takim razie co robiłaś z nim sama w aucie? - zapytał
Momentalnie się zaczerwieniłam, a wzrok wbiłam w ziemię.
- Nieee - wyszeptał i pokręcił głową w niedowierzaniu jakby sam siebie chciał przekonać, że to o czym myśli nie mogło się zdarzyć.
Przygryzłam wargę.
- Nie kurwa!!! - krzyknął a ja podniosłam na niego swój wystraszony wzrok - Nie wierzę !!
- Harry jaa...- podeszłam do niego bliżej jednak on odskoczył ode mnie jak poparzony.
-Jak mogłaś? On... Tyle razy zadał ci ból. - między nami zapadła cisza
- Boję się go, ale... - nie umiałam wypowiedzieć słów, które krążyły po mojej głowie. Nie chciałam ich wypowiedzieć.
- Nie możesz się w nim zakochać! - Styles złapał mnie za ramiona i lekko mną potrząsnął - On cię bije! Chciał cię zgwałcić! Rani cię odkąd go poznałaś! Jest zabójcą, gwałcicielem, narkomanem i pierdolonym damskim bokserem do cholery Vivienne!! Nie możesz!
W moich oczach stanęły łzy. Chłopak podszedł do mnie a ja znów wtuliłam się w jego ramiona.
Płakałam mocząc przy tym jego błękitną koszulę. On tylko głaskał i całował mnie po głowie.
Nie mówił, że wszystko będzie dobrze i że jakoś się ułoży. Oboje wiedzieliśmy, że nic nie będzie dobrze....



Tydzień później...


Była dwudziesta a ja szykowałam się na imprezę. Dzwonił do mnie Louis i oświadczył, że zabiera mnie dziś wieczorem razem z Harrym do jakiegoś klubu.
Tak trudno było mi się pozbierać po wydarzeniach, które miały miejsce tydzień temu. Jak mogłam być tak głupia i... cholera ja .. Jak mogłam ...zakochać się  ? Czy ja się zakochałam? W nim? Nie chcę dopuścić do siebie tej myśli. Nie chcę do siebie dopuścić tego irracjonalnego uczucia. Nie mogę! To chore.
To co robiliśmy w aucie...To co JA robiłam.,... Nie wiem jak mogłam być aż tak głupia.
Spojrzałam na swoje lustrzane odbicie. Znowu tyle podkładu i korektora. Wszystko  po to aby ukryć wory i cienie pod oczami. Bez makijażu wyglądałam jak chodzący trup. Czułam się też coraz gorzej.
Szybciej się męczyłam i miałam częste zawroty głowy. Zdarzało mi się mieć także te potworne ataki bólu, dlatego moimi przyjaciółkami stały się tabletki przeciwbólowe. Praktycznie uzależniłam się już od nich.
*Dzwonek do drzwi*
- Mamo otwórz ! - krzyknęłam.
Moja mama zdążyła już poznać Harrego i Louisa. Bardzo ich lubiła. A ja?
Ja kochałam z nimi spędzać czas. Byli dla mnie jak starsi bracia. W tajemnicy jednak trzymałam przed nimi swoją chorobę. Tak było dobrze. Czasem lepiej jest udawać. To ułatwia nam życie.

Do mojego pokoju wparowali jak błyskawice. Beztroscy i radośni.
Oboje zagwizdali na mój widok.
- No no - Harry przygryzł wargę.
- Ona jest moja Styles cioto- zbeształ go Lou
- Powiedzmy, że jest nasza hę? - wyszeptał do niego konspiracyjnie loczek
- Umowa stoi! - Przybili sobie piątkę, a ja wybuchnęłam śmiechem.
Przy nich czułam się i zachowywałam jak normalna dziewczyna.
-Możemy już iść chłopaki? - zapytałam z uśmiechem na ustach.




Sobotni wieczór. Przed klubem jest masa ludzi.
- Będziemy stać tu wieczność - zrobiłam zniechęconą minę
Louis spojrzał na Harrego i oboje się zaśmiali
- Nie tym razem skarbie - Tommo puścił mi oczko i złapał za rękę.
Całą trójką podążaliśmy na przód kolejki. Ludzie za nami przeklinali i mierzyli nas wkurzonymi spojrzeniami.
Bramkarze od razu wyłowili  nas z tłumu. Pomachali do nas żebyśmy ominęli kolejkę.
-Siema chłopaki! - przywitali się z moimi partnerami i przybili im piątki.
Uśmiechnęli się do mnie i przepuścili nas do wejścia .
- Udanego wieczoru! - krzyknęli za nami.
Nawet nie musieliśmy płacić za wstęp! Uśmiechnęłam się od ucha do ucha i ujęłam pod ramię Hazzę i Lou.
Płaszcze zostawiliśmy w szatni i weszliśmy w głąb klubu
- To co? Trzy kamikadze tak na dobry początek? - Louis klasnął w dłonie a my ochoczo kiwnęliśmy głowami.
Podeszliśmy do baru. Harry podniósł mnie i posadził na krzesełku barowym.
- Hej! - zaśmiałam się
On tylko wzruszył ramionami i zajął miejsce obok .
- Chcę się dziś nawalić jak świnia! - zwróciłam  się do chłopaków starając się przekrzyczeć dudniącą muzykę.
Oni znowu się zaśmiali.
- Dobrze trafiłaś złotko, bo my również mamy taki zamiar - Tomlinson po raz kolejny puścił mi oczko.
- Dziś zapomnę o wszystkich problemach!- wypiłam słodką ciecz z kieliszka i kiwnęłam głową gdy Harry zapytał czy chce jeszcze.
Sala była już pełna ludzi. Wszyscy tańczyli i pili.. Swiatła reflektorów przesuwały się po piersiach, pupach i suficie.
O tym marzyłam. Wirująca sala w sobotni wieczór!
- Chłopaki ja idę potańczyć! - klepnęłam Lou w plecy, zeskoczyłam ze stołka i posłałam im buziaka.
Ruszyłam na parkiet i zaczęłam tańczyć blisko jakiegoś chłopaka. Wypity alkohol krążący w moich żyłach dodał mi odwagi. Czułam się wspaniale. Chłopak od razu mnie zauważył.
- Jak masz na imię?! - zapytał obejmując mnie od tyłu w talii
- Vivienne - krzyknęłam mu do ucha a on przycisnął mnie do siebie bliżej
- Dereck - mruknął mi do ucha.
Tańczyliśmy w rytm muzyki. Mój tyłek ocierał się o jego krocze.
- Jesteś absolutnie fantastyczna Vivienne! - krzyknął
Obróciłam sie twarzą w jego stronę.
Chłopak szybko się do mnie przybliżył i gwałtownie wpił się w moje usta. Ani myślałam o przerwaniu pocałunku. Za bardzo mnie to kręciło.
- Chcesz zapalić ? - zwrócił się do mnie
Po chwili namysłu kiwnęłam głową.
Dereck złapał mnie za rękę i razem udaliśmy się na zewnątrz przed klub.
Uśmiechnął się do mnie i podał mi skręta.
Gęsty, gryzący dym drapał mnie w gardło.
Zakaszlałam. Czułam,że zakręciło mi się w głowie. Zacisnęłam oczy i policzyłam do trzech. Zawroty ustały.
Z uśmiechem na ustach podałam skręta Dereckowi. On zaciągnął się głęboko i znów podał mi trawkę.
Staliśmy tak i paliliśmy w milczeniu rozkoszując się tą chwilą.
W chwili gdy skończyliśmy palić, złapałam Derecka za rękę i wciągnęłam z powrotem do klubu. Od razu skierowaliśmy się w stronę parkietu. Rytmiczne dzwięki przenikały nasze ciała od stóp do głów i przedostawały się do krwi. Wszystko wokół nas wirowało, a my po prostu tańczyliśmy. Nie wiem jak długo to trwało. Godziny? Minuty? Nie potrafiłam się zatrzymać. Teraz byłam już tylko ja i muzyka. Nie obchodził mnie nawet już ten cały Dereck. Ktoś podał mi kolejnego skręta. Nie wiem czy wolno tu palić, ale w sumie nie bardzo mnie to obchodziło.
Nagle poczułam jak ktoś znów obejmuję moją talię od tyłu. Nie odwróciłam się. Po raz kolejny zaczęłam tańczyć ocierając się o krocze nieznajomego swoim tyłkiem. Chłopak przycisnął mnie do siebie z taką siłą, że niemal brakowało mi tchu. Zignorowałam to jednak i tańczyłam dalej.
- Dobrze się bawisz? - szepnął mi do ucha.
Znieruchomiałam.
Odwróciłam się gwałtownie, co wywołało kolejną dawkę zawrotów głowy a moim oczom ukazał się Horan. Obrzuciłam go tylko jednym spojrzeniem i z całą siłą jaką miałam w sobie zaczęłam biec w stronę damskiej łazienki. Słyszałam jak biegnie za mną potrącając niewinnych ludzi. Słyszałam jak wkurzony woła moje imię. Byłam jednak szybsza. Zamknęłam za sobą drzwi damskiej toalety. Niall walił w nie pięściami . Wiem, że gotowy był je wyważyć. Usiadłam na sedesie i w milczeniu oglądałam swoje kolana.
Niall wciąż wrzeszczał, jednak słowa które wychodziły z jego ust wydawały się takie odległe. Prawie ich nie słyszałam. Podciągnęłam wysoko sukienkę i oglądałam swój brzuch. Dokładnie widziałam już na nim wszystkie siniaki, które wytworzyły się podczas zbyt mocnego ściskania podczas tańca.
 Zawroty głowy nie ustawały.... Chwiejąc się podeszłam do drzwi, otworzyłam je i wyczerpana upadłam przed samym Horanem.
On podniósł mnie szybko. Nie potrafiłam na niego spojrzeć. Byłam zbyt słaba.
Blondyn chwycił moją twarz w dłonie i przyglądał mi się przez chwilę.
- Jesteś naćpana i pijana w trzy dupy! - krzyknął
Nie wiem dlaczego ale rozśmieszyło mnie to. Śmiałam się jak nawiedzona.
Położyłam rękę na jego klatce piersiowej i przyparłam go do ściany.
- uprawiaj ze mną seks - syknęłam mu do ucha.
Lekko zdziwiony wypchnął  biodra w moją stronę powodując jeszcze większe zawroty w mojej głowie.
- Tego chcesz? - zaczął poruszać swoimi biodrami.
Zaczęłam ciężko dyszeć. Wszystko było takie rozmazane. Odchyliłam głowę do tyłu.
- Tylko mi tu kurwa nie mdlej! - znowu krzyknął i zaczął ciągnąć mnie do łazienki.
Podszedł do kranu i zaczął polewać mnie zimną wodą.
Obraz znów stał się  wyostrzony. Trochę lepiej, ale zaczęło zbierać mi się na wymioty.
Niall widząc, że zaraz zwymiotuję otwarł kibel i popchnął mnie w jego stronę.
Rzygałam. Rzygałam. Rzygałam.
Blondyn cały czas trzymał moje włosy po to abym ich nie obrzygała.
Gdy w końcu opróżniam cały  żołądek, zaczęłam tracić świadomość i kontrolę nad własnym ciałem. Jak to się mówi : Urwał mi się film . Teraz byłam zdana na łaskę zabójcy, gwałciciela i damskiego boksera - Nialla Horana.




Bardzo, ale to bardzo was przepraszam! Miałam masę nauki, byłam chora, zepsułam kompa i brakowało mi na wszystko czasu. 
Chciałabym pod tym rozdziałem zobaczyć te wspaniałe komentarze, które zawsze motywują mnie do dalszego pisania.
Kocham was xx





















środa, 8 stycznia 2014

Liebster Award

Dostałam aż dwie nominację do Liebster Award. Dziękuję wam bardzo za to, że doceniacie te moje wypociny. 


"Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę". Jest przyznawana dla blogerów o mniejszej liczbie obserwatorów więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował"



NOMINACJA OD @paulinka200 


1. Kiedy zostałaś Directioner ?
1,5 roku temu :)

2. Co cię inspiruje ? 
Muzyka. Zdecydowanie muzyka. No i jeszcze własne doświadczenia.

3. Czy główną bohaterkę stworzyłaś na podstawie siebie? 
Tak jakby ;)

4. Jakie słowo najlepiej cię opisuje?
Skomplikowana

5. Jaki jest twój ideał chłopaka?
Wiem, że to banalne, ale - Niall Horan

6. Jaki jest twój ulubiony blog?
I jeszcze kilka innych ;)


7. Do jakich fandomów należysz? 
Directioners, Mixers i Lovatics 


8. Jaką zasadą kierujesz się w życiu ? 
Pierdol wszystko i choć się najebać :D


9.Jaką parę najbardziej lubisz : Zerrie, Lanielle, Eleunor, Lophia, Karry?
Lanielle forever <3

10. Larry Shipper  ?
zdecydowane i stanowcze : NIE 







1. Dążysz do wyznaczonych celów? 
Staram się

2. Od dawna piszesz bloga?
od pazdziernika ubiegłego roku 

3. Jak masz na drugie imię ?
Barbara :D

4. Chciałabyś poznać swoją przyszłość?
Chyba nie. Nie chciałabym się rozczarować

5. Wolałabyś być niepoprawną marzycielką czy raczej realistką?
Jestem tą pierwszą i jak na razie nic dobrego z tego nie wynika, więc raczej to 2.

6. Ulubiony blog ? 
Patrz wyżej bejb ;)

7. Ulubiony kolor?
Niebieski, czerwony i wszystkie odcienie beżu oraz brązu

8. Jakie imię podoba ci się najbardziej?
Hmmm.. chyba nie mam pojęcia ;)

9. Kto jest twoją inspiracją?
Chłopcy z 1d

10. Spotkałaś idola?
Niestety nie

11. Wierzysz w to, że marzenia się spełniają?
Raczej nie... 



Oto moje pytania do was aniołki :
1. Co chciałabyś w sobie zmienić?
2. Jak to się stało, że zostałaś Directioner?
3. Czy wierzysz, że Kendall i Hazz są razem?
4. Shippujesz Larrego ? 
5. Jakie jest twoje postanowienie noworoczne?
6. Ulubiona piosenka?
7. Lubisz Eleanor ? 
8. Jakie jest twoje hobby?
9. Film na którym ostatnio płakałaś ?
10. Ulubiona piosenka z płyty Midnight Memories ? 
11. Jakie masz plany na przyszłość ?


Nominuję:



Niestety z blogów, które mnie nie nominowały czytam tylko te :)




A i wybaczcie, że nie ma jeszcze rozdziału, ale nie mam siły go napisać. Jestem chora i mam masę nauki.
Rozdział wkrótce :)
Kocham Was xx