niedziela, 2 marca 2014

Chapter 10

W życiu bowiem istnieją rzeczy, o które warto walczyć do samego końca. - Paulo Coelho



Minął miesiąc. Miesiąc od kiedy definitywnie zakończyłam znajomość z Niallem Horanem. Może powinnam być szczęśliwa, że dał mi wreszcie święty spokój, ale zdecydowanie się tak nie czuję.
Jak się zatem czuję? Jakby ktoś wyrwał mi serce i kazał żyć z dnia na dzień bez niego.
Wiem, że może nie powinnam, ale odczuwam pustkę, którą może wypełnić tylko jedna osoba.
Jestem zbyt słaba by kłamać, że nic do niego nie czuję. Mimo, że tak cholernie mnie skrzywdził to moje serce wyrywa się do niego. Nawet jeżeli miałby mnie znów uderzyć. Masochistka? Z pewnością nią jestem. Liczne ślady po cięciach, które powstały na ciele od czasu kiedy dowiedziałam się o białaczce, a także teraz świadczą o tym doskonale.
Tęsknię za jego niebieskimi oczami. Widzę je za każdym razem kiedy zamykam swoje. Tęsknie za sposobem w jaki mnie całował. Tak bardzo brakuje mi jego cwaniackiego uśmiechu. Dlaczego nie powiedziałam mu co do niego czuję? Dlaczego to ukryłam? Myślę, że sama do końca nie zdawałam sobie sprawy z tego, że darzę go tak wielkim uczuciem. Po tym wszystkim co przeszliśmy... Co ja przeszłam.. Po tym wszystkim co mi zrobił tak bardzo za nim tęsknię.
Boję się rano wstać, boję się dnia, codziennie rano boję się otworzyć oczy, ze strachu przed świtem, zupełnie nie wiem, co zrobić z nadchodzącym dniem. No nie mogę. Mam niby jakieś obowiązki, ale w środku  – pustka, jakby zupełnie nie miało znaczenia czy wstanę czy nie wstanę, czy zrobię coś, czy nie zrobię, higiena, jedzenie, telewizor, cięcie, jedzenie,palenie, proszki, sen..
Lubię krew spływającą po ranach. Lubię ten ból. Lubię widok świeżych ran na nadgarstkach. Strup na strupie. Lubię to. Żyletka stała się moją jedyną przyjaciółką. Rozumie mnie bardziej niż człowiek. Nie wierzę już w nic, bo nie potrafię. Nawet już o niczym nie marzę, ponieważ nie ma o czym marzyć. Kiedy rodzice pytają jak się czuję i czy wszystko okej, odpowiadam, że wszystko w porządku. Dużo łatwiej jest powiedzieć, że wszystko w porządku, niż tłumaczyć, dlaczego najchętniej rozjebałbyś łeb o ścianę.
- Vivienne ! - usłyszałam krzyk mamy. Pewnie woła mnie na śniadanie. Jest taka naiwna. Zachowuje się jakbyśmy byli zwyczajną rodziną bez problemów.
Podniosłam się niechętnie z podłogi i włócząc nogami o podłogę zeszłam na dół.
Rodzice uśmiechnięci od ucha do ucha smażyli naleśniki.
- Cześć - powiedziałam niechętnie
- Witaj skarbie - tata odsunął dla mnie krzesło od stołu i postawił przede mną talerz z naleśnikami, których i tak nie zjem.
-Skarbie dlaczego masz zabandażowany nadgarstek ? - o nie. Zauważyła. Cholera muszę bardziej naciągać rękawy swetra
Westchnęłam przeciągle
- Och po prostu kiedy wstawałam z łóżka to przewróciłam wazon. Chciałam pozbierać szkło i się skaleczyłam - uśmiechnęłam się sztucznie
Rodzice spojrzeli na siebie.
- Daj obejrzę to - mama ruszyła w moją stronę, ale szybko schowałam rękę za plecy
- Daj spokój mamo to nic takiego - spojrzałam jej w oczy.
W końcu skapitulowała i wróciła do smażenia naleśników.
- Vivi ostatnio jesteś strasznie nieobecna i przygnębiona - tata zajął miejsce obok mnie i położył rękę na moim ramieniu. Szybko ją strąciłam.
- Musisz się częściej uśmiechać- powiedział zaskoczony moją gwałtowną reakcją.
Zacisnęłam usta
- Musisz się odpierdolić - odburknęłam, wstałam od stołu i pobiegłam na górę zostawiając oniemiałych rodziców w kuchni.
- Vivienne ! Nie wolno ci się zwracać w taki sposób do ojca ! - słyszałam za sobą wzburzony głos matki, ale miałam to głęboko w dupie.
Położyłam się na łóżku i rozpłakałam. To wszystko jest takie trudne. Za dużo. O wiele za dużo jak na jednego człowieka. Zupełnie inaczej jest, jeżeli masz kogoś, kto cię kocha. To ci daje setkę powodów, aby żyć. Ja ich nie mam. Chcę już umrzeć. Nie chcę już nic czuć.
Wiem, że to samolubne w stosunku do moich rodziców, ale oni mają chociaż siebie. Udają, że wszystko jest w porządku i są szczęśliwi mimo wszystko. Ja tak nie potrafię.



Piątek wieczór. Mam wielką ochotę pójść do klubu i upić się do nieprzytomności.
Rodzice pojechali do pracy i wrócą dopiero wieczorem. I dobrze.
Lubię być sama w domu. Wtedy nie muszę udawać, że wszystko jest w porządku. Rzygam już tym ich przesadnym optymizmem. Nic nie jest, nie było i nie będzie w porządku. Ja umieram do cholery. Każdego dnia.
Sięgnęłam po telefon i wybrałam dobrze znany mi numer.
- Halo? - już po chwili słyszałam charakterystyczny zachrypnięty głos.
- Harry .. Yyy cześć - wyrzuciłam z siebie.
- Matko Vivi dlaczego się nie odzywałaś? Dzwoniłem milion razy ! - niemal widziałam jego zdenerwowaną twarz.
- Wybacz Harry byłam zmęczona. Po prostu musiałam odpocząć - To wcale nie kłamstwo
- Okej okej. Wszystko u ciebie w porządku aniołku? -uśmiechnęłam się sama do siebie na to pieszczotliwe określenie
- W jak najlepszym.- teraz to już kłamstwo. Nie lubię mówić o swoich problemach. Zazwyczaj i tak nikt ich za mnie nie załatwi. To po co ? Żeby usłyszeć: „Nie martw się jakoś to będzie” ? To sama to sobie mogę powiedzieć.
- Słuchaj może wybralibyśmy się gdzieś razem? 
- Odezwę się okej ? Chciałam tylko, żebyś wiedział, że u mnie wszystko ok. Nie musisz się martwić. - na razie nie mam ochoty się z nim widzieć. Z nim ani z Lou. Wiem, że wystarczyłoby ich jedne spojrzenie i przejrzeliby mnie na wylot. Tak dobrze mnie znają. Ciężko byłoby mi przed nimi udawać. Na razie nie jestem na to gotowa.
- Dobrze słoneczko. Kocham cię - W oczach stanęły mi łzy. Dlaczego muszę go okłamywać ?
- Ja ciebie też Harry. Pa - Szybko się rozłączyłam.
Otarłam łzy które spłynęły po moich policzkach i poszłam do łazienki żeby wziąć prysznic.
Dziś wieczorem zaszaleję. Muszę na chwilę zapomnieć o tym wszystkim. Muszę.





Siedziałam przy barze Infinity już od ponad godziny. Sączyłam drinka za drinkiem. Czułam jak alkohol płynie w moich żyłach. Powoli się rozluźniałam. Ostatni miesiąc poszedł w zapomnienie. Teraz byłam tylko ja i alkohol.
-Hej mogę się dosiąść ? - usłyszałam nieznajomy głos. 
Po chwili zastanowienia kiwnęłam głową w geście zgody.
-Co taka piękna dziewczyna robi sama w tak dużym klubie? - nie powiem. Był przystojny. Nawet bardzo. Kruczoczarne włosy postawione do góry, brązowe oczy  i kilkudniowy zarost dawały mu uroku niegrzecznego chłopca.
- Nie twoja sprawa -  odburknęłam mu i wróciłam do sączenia swojego Cosmopolitana.
- Hej nie bądz nie miła - ujął moją brodę w dwa palce tym samym sprawiając, że musiałam na niego spojrzeć.
- Zostaw mnie - był niepocieszony faktem, że dałam mu kosza
- Ani mi się śni - przybliżył do mnie swoje krzesło.
Przewróciłam oczami. Mogłam zostać w domu. Przynajmniej nie musiałabym się użerać z idiotami.
- Widzę, że już skończyłaś swojego drinka - wskazał głową na moją pustą szklankę - Napijesz się piwa ? 
- Może być - w głowie mi szumiało i czułam, że jeszcze pare drinków i zwymiotuję albo całkowicie urwie mi się film.
Barman podał nam dwa butelkowe piwa.
- Nie przedstawiłem się - chłopak przejechał językiem po swojej dolnej wardze - Mam na imię Zayn
Wyciągnął w moim kierunku swoją prawą dłoń, a ja po paru sekundach ją uścisnęłam
- Vivienne 
- Piękne imię dla pięknej dziewczyny - stuknął swoją butelkę o moją i odchylił głowę żeby się napić. Obserwowałam jego gardło kiedy przełykał. Zauważyłam małą bliznę pod brodą. Pewnie pamiątka po jakiejś bójce. Otarł usta rękawem swojej czarnej koszuli i spostrzegł, że mu się przyglądam.
- Dobrze się czujesz ? - zapytał
- A jak wyglądam ? - śmiało. Powiedz, że jak najebana idiotka.
- Nie najlepiej - odpowiedział po chwili wahania 
- Czuję się gorzej - uśmiechnęłam się sama do siebie
On również się uśmiechnął. Ma bardzo ładny uśmiech.
Dopiłam piwo, odstawiłam pustą butelkę na blat i przysunęłam się jeszcze bliżej Zayna.
- Pocałuj mnie - to było takie niespodziewane. Te słowa wyleciały z moich ust tak szybko, że nie zdążyłam nawet pomyśleć co mówię.
Zaskoczony chłopak odstawił piwo i nad niczym nie myśląc pochylił się nade mną. Nasze pocałunki były delikatne. Ledwie muskaliśmy się ustami. Przed oczami stanął mi obraz Nialla. Przypomniałam sobie jak miękkie są jego usta i jak gwałtowne i pełne namiętności były nasze pocałunki. Zacisnęłam mocno powieki żeby pozbyć się tego obrazu sprzed oczu. Czułam drapanie zarostu na moim policzku.
Ręce Zayna sięgnęły do mojej szyi. Czułam jego język przesuwający się po moich wargach i zagłębiający w ustach. Wplotłam swoje palce w jego włosy i mocno go do siebie przyciągnęłam. Oboje wstaliśmy. Za wszelką cenę chciałam zapomnieć o Horanie. Musiałam o nim zapomnieć.
Całowaliśmy się tak przez kilka minut, przyciskając się do siebie. Przeświadczenie, że jestem z kimś kto nic o mnie nie wie przyniosło mi ulgę. Moje ręce opadły w zagłębienie jego pleców głaszcząc go tam.
Otworzyłam oczy i rozejrzałam się naokoło. Wszyscy byli pogrążeni w tańcu lub po prostu się obściskiwali jak my. Zayn przyciągnął mnie do siebie jeszcze mocniej. Przez moją cienką czarną sukienkę czułam jak bardzo mnie pragnął. Czułam jego rosnącą erekcję.
- Chodzmy do kibla- wyjęczał 
\Zastygłam w bezruchu. Nie nie nie nie nie.
Wziął mnie za rękę i zaczął ciągnąc w kierunku toalet.
Zapierałam się rękami i nogami ale to nie przynosiło żadnych skutków. Był silniejszy. 
Nie mogę stracić z nim dziewictwa. Nie chcę. To nie miało tak być . To wszystko nie tak miało wyglądać .
Wyczuł, że stawiam mu opór
- No chodz mała - zatrzymał sie i wysyczał mi do ucha - przecież wiem, że tego chcesz.
Jego ręce znów zaczęły błądzić bezkarnie po moim ciele a ja nie mogłam zrobić nic żeby go powstrzymać bo nagle zaczęło strasznie kręcić mi się w głowie. Ręce i nogi stały się tak ciężkie, że nie miałam siły ich podnieść
- Co ty mi dałeś? - wyszeptałam
- Mały wspomagacz kocie - mrugnął do mnie i uśmiechnął się cwaniacko
W oczach stanęły mi łzy. Dobrze wiedziałam co się zaraz stanie. 
Przerzucił mnie sobie przez ramię i wszedł do męskiej toalety.
Najgorsze było to, że przez to świństwo byłam jak sparaliżowana. Nie potrafiłam się ruszyć.
Ludzi wokół nas kompletnie nie interesowało to co robimy. Wszyscy byli zbyt zajęci sobą by mi pomóc.
Próbowałam krzyczeć, ale jedyne co wydostało się z mojego gardła to cichy szept.
Zayn przyparł mnie do ściany, oplótł moimi nogami swoje biodra i zaczął szamotać się ze swoim paskiem. Łzy płynęły po mojej twarzy jak wodospad. Czułam się tak bardzo bezwładna. 
Próbowałam skoncentrować się na czymś innym. Chciałam już mieć to za sobą. Odcięłam się od swojego ciała. Byłam jakby obserwatorem tego wszystkiego. Podniósł moją sukienkę wysoko w górę i ściągnął moje majtki. Sam zdążył rozpiąć ten cholerny pasek. Spodnie opadły mu w dół. Byłam przerażona. Nie tak wyobrażałam sobie swój pierwszy raz. Miało być romantycznie. Miało być cudownie. 
Chłopak mocno trzymał moje biodra. Nie czułam gruntu pod nogami. Zaczął mnie znowu całować. Tym razem nie oddałam żadnego z jego pocałunków. 
- Spodoba ci się - powiedział, jedną ręką ściągając bokserki, drugą trzymając mnie za tyłek abym nie upadła.
Położył  mnie na podłogę. Nie mogłam zapanować nad własnym ciałem. Nie miałam nad nim w ogóle władzy. Położył się na mnie i zaczął całować moją szyję, odkryty brzuch i wewnętrzną stronę ud. Miałam ochotę zwymiotować. Chcę umrzeć. Teraz. Już. Nie panowałam już nawet nad łzami które płynęły niczym wodospad Niagara.
Jego obleśne ręce wślizgnęły się pod moją sukienkę i odnaalazły moje piersi. Jeszcze nikt mnie tam nie dotykał. Miałam ochotę krzyczeć. Miałam ochotę ściągnąć go z siebie i uciec jak najdalej stąd ale nie potrafiłam.
Rozchylił moje bezwładne nogi swoimi.
Nagle drzwi otwarły się i stanął w nich jakiś chłopak. Nie miałam pojęcia kto. Łzy zamazywały mi obraz. Wszystko działo się tak szybko. Poczułam niesamowitą lekkość kiedy ktoś zdjął ciało Zayna z mojego. Słyszałam krzyki i odgłosy bitwy. Widziałam jak ten nowo przybyły chłopak siedzi na Zaynie okrakiem i okłada go pięściami. Traciłam ostrość widzenia z sekundy na sekundę. Powoli odpływałam. 
Czy to już śmierć? Czy mogę umrzeć? 


- Vivienne!!! - usłyszałam znajomy głos tak bardzo teraz przerażony. Nie wiedziałam czy to mój umysł robi sobie ze mnie żarty czy to dzieje się na prawdę. 
- Niall ? - wyszeptałam
- Tak słoneczko- wystraszony głos blondyna przyniósł mi ukojenie - Już dobrze. Już jestem.
Otarł mi łzy z twarzy i mocno pocałował w czoło. Wziął mnie na ręce, założył mi majtki, które wcześniej zostały ze mnie tak brutalnie zdarte, poprawił moją sukienkę i przytulił do siebie z całej siły.
Dalej płakałam. Może teraz jeszcze bardziej... 
Chyba traciłam przytomność.
Przed oczami miałam pojedyncze obrazy. Zakrwawiony Zayn spoczywający bez ruchu na łazienkowych kafelkach, zatłoczony klub, parking przed klubem.
Blondyn wciąż tulił mnie do siebie i szeptał mi do ucha słowa otuchy. 





Hej :) No i jest rozdział.
Strasznie mi się nie podoba. 
Wybaczcie, że taki chujowy i przepraszam za wszystkie ewentualne błędy x 



19 komentarzy:

  1. boże dziewczyno co ty masz w głowie xD
    Już myślałam że Zayn cie wyrucha ;p
    A tu kurwa pan Horan wielki tajny agent się zjawia xD
    <3

    love u ;**

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział <3 ~@heroineNialler

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowne. <3 hkjsdvgfvrjlsdvfslaj
    Jestes niesamowita, czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Bosko! No i weny/ Lady Blues

    OdpowiedzUsuń
  5. Czy to nie jest podejrzane że wszędzie gdzie jest Viv jest Niall? Wiem! Ona ma tak czip pod skórą!
    Kochanie radzę Ci kupić okulary i przeczytać ten rozdział jeszcze raz. On jest zajebisty tak jak wszystkie które napisałaś! Pisz dalej czekam ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. No proszę... Prosiłam, żeby Niall zrobił wejście smoka i moje życzenie się spełniło! Uwierzysz?
    "-Niall?
    - Tak słoneczko" moja mina O_____________O
    słoneczko...
    słoneczko...
    PISZ DALEJ! JUŻ! CHCĘ NASTĘPNY! NATYCHMIAST!
    Kocham cię ty moja zryta banio xx
    I weny kocie <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudowny warto było czekać :) ^^

    OdpowiedzUsuń
  8. *.* PER-FECT!!

    OdpowiedzUsuń
  9. przeczytałam twoje całe opowiadanie z ciągłym niedosytem! Co ty ze mną robisz dziewczyno. haha. jest świetne. horan aka bad boy, harry aka przyjaciel, louis aka imprezowicz. trzy razy tak, dziękujemy! z niecierpliwością czekam na chapter 11. :) ilysm x

    OdpowiedzUsuń
  10. Przecudowny! Z niecierpliwością czekam na następny!

    Zapraszam --> http://fell-fanfic.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Hfdjjdugduddgdjchj to je zajebisteee!
    '-Niall?
    -Tak słoneczko.'
    Hdgdhdgdh so sweet <3
    Niall jest kurna lepszy od FBI xD
    Weny życze :) no i żeby szybko był chapter11 :D

    OdpowiedzUsuń
  12. kiedy będzie nowy rozdział?

    OdpowiedzUsuń
  13. Zostałaś nominowana do Libster Blog Award :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Czekam juz dlugoo.. kiedy rozdzial ? <3

    OdpowiedzUsuń
  15. Cudowny !!!! Kiedy następny ?????

    OdpowiedzUsuń