Bywają w życiu człowieka chwile gdy nogi uginają się nagle, jakby były z waty, i jedyne, czego naprawdę się pragnie, to uciec nie oglądając się za siebie. - Gustaw Herling-Grudziński
Lałam w siebie alkohol litrami. Tańczyłam , flirtowałam z jakimiś typami i piłam. Zrodziła się we mnie myśl o ucieczce. Przecież mogę to zrobić . Teraz kiedy mnie zostawił...
Wiem , że jestem kompletnie pijana , ale to nie ma nic do rzeczy. Przedarłam się przez tłum ludzi i dostałam się do kuchni. Na kuchennym blacie leżała moja torebka. Szybko przerzuciłam ją sobie przez ramię , zwinęłam ze stołu dwie 0,7 i udałam się w stronę wyjścia. Przy drzwiach na wieszaku wisiał mój płaszcz. Sięgnęłam po niego i wyszłam na zewnątrz. Ledwo stałam na nogach . Każdy krok był dla mnie dużym wyzwaniem.
- Hej mała ! - przestraszona odwróciłam się za siebie
Na szczęście nie był to ani Horan , ani Lou ani Harry.
- Czego ? - burknęłam zniecierpliwiona
Nieznajomy chłopak podrapał się po głowie.
- Jesteś kompletnie pijana. - stwierdził - chcesz wracać sama do domu ?
Wzruszyłam ramionami. Było mi już wszystko jedno. Chciałam tylko wydostać się z tej dziury.
Popatrzyłam na niego nieprzytomnym wzrokiem.
- Ktoś może cię zgwałcić ... porwać - zrobił się nagle poważny.
Podeszłam do niego chwiejnym krokiem , położyłam palec wskazujący na jego klatce piersiowej i zaśmiałam się szyderczo .
- Ktoś już to zrobił - wyciągnęłam z torebki 0,7 , odkręciłam butelkę i pociągnęłam z niej dużego łyka.
Szatyn przyglądał mi się z szeroko otwartymi oczami . Nie za bardzo wiedział o co mi chodzi .
- Chodź .. - zwrócił się do mnie - zawiozę cię do domu.
Pokiwałam przecząco głową.
- Ja cię w ogóle nie znam - pociągnęłam kolejnego łyka z butelki
- Jestem Liam - chwycił mnie za rękę i zaczął prowadzić w stronę czarnego mercedesa - Nie chcę cię mieć na sumieniu .
Poddałam się. Chłopak otworzył przede mną przednie drzwi i pomógł mi wsiąść do auta .
Nie pomyślałam o tym co może się stać . Nie pomyślałam , że może mnie zgwałcić lub znów gdzieś wywieść . Może to przez ten alkohol .
Byłam tak pijana , że prawie wcale nie kontaktowałam. Zdążyłam tylko podać Liamowi mój adres , wypić jeszcze trochę wódki i odpłynęłam.
Nie mam pojęcia jak znalazłam się w swoim łóżku , ale będę wdzięczna do końca mojego krótkiego życia Liamowi za to , że pomógł mi wrócić do domu .
Obudziłam się około 10 rano . Nie mogłam uwierzyć , że jestem w swoim łóżku , w swoim pokoju .Głowa mi pękała , było mi niedobrze i straaasznie mnie suszyło . Powoli wstałam z łóżka , narzuciłam na siebie jakiś sweterek i zeszłam na dół. Dziwne było to , że dom był pusty .
Nagle dotarło do mnie , że gdyby moi rodzice zobaczyli mnie wczoraj w takim stanie to nie byłoby przyjemnie. Uśmiechnęłam się sama do siebie . Byliby źli . Okropnie źli . Ale to bez znaczenia. Ktoś taki jak ja nie musi przejmować się konsekwencjami . Skoro jeszcze nie zrobili mi awantury to pewnie są w pracy i nie wiedzą w ogóle , że wróciłam .
Około godziny 13 usłyszałam zgrzytanie klucza w zamku. Drzwi wejściowe otwarły sie a do domu weszli moi rodzice. Jak zawsze pełni życia , zawzięcie o czymś dyskutujący. Wstałam z sofy na której spędziłam dwie godziny leżąc i patrząc w sufit.
Podbiegłam do drzwi i uściskałam zszokowaną mamę , a potem tatę.
- Vivi ! - zawołała moja rodzicielka - już jesteś !
Tata tulił mnie do swojej piersi i głaskał po głowie.
- Co jest myszko ? - uśmiechnął się od ucha do ucha - stęskniłaś się ?
- Nawet nie wiecie jak bardzo - niekontrolowana łza spłynęły po mojej twarzy. Myśl , że mogłam ich stracić przedwcześnie , bez pożegnania napawała mnie przerażeniem.
- Tak bardzo was kocham - pociągnęłam mamę za rękę tym samym sprawiając , że stanęliśmy wszyscy w grupowym uścisku.
- Kochanie może zrobię herbatki i opowiesz nam jak było u cioci Elizabeth hmm ? - zaproponowała moja mama
Pokiwałam głową i udałam się z tatą do salonu . Usiedliśmy na sofie i włączyliśmy jakąś starą komedie , która rozbawiła nas do łez. Mama przyniosła herbatę , opowiedziałam im bajkę jak to cudownie było mi u cioci El. Łyknęli wszystko co im powiedziałam. Nie chciałam psuć tej chwili. Nareszcie czułam się bezpiecznie . Od moich rodziców biła bezwarunkowa miłość i troska o mnie . Może wszystko będzie dobrze ? Po wydarzeniach ostatnich dni nie sądziłam , że będę jeszcze kiedyś siedzieć i spędzać tak beztrosko czas. Komedia , rozmowa i herbata ... Chyba tego mi było trzeba by zapomnieć o chorym psychopacie , który próbował mnie zgwałcić.
Po około dwóch godzinach w salonie z rodzicami zmęczenie dało mi się we znaki.
- Vi ? - zwrócił się do mnie mój tata - idz się połóż skarbie . Wyglądasz na wykończoną.
Odgarnął mi zabłąkany kosmyk włosów za ucho.
Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się słabo.
Jak dobrze być znowu w domu . Ludzie nie doceniają tego co mają , dopóki los nie wydrze im wszystkiego siłą .
- Skarbie , jutro idziemy do doktora Shermana - odezwała się moja mama
A tak.. Wszystko byłoby pięknie . Byłoby ....
Byłoby , ale nie w tym życiu . W tym życiu jestem tylko nieuleczalnie chorą nastolatką , której przeznaczeniem jest śmierć.
Pokiwałam ze smutkiem głową i udałam się do swojego pokoju.
Wzięłam długi prysznic . Czułam jak gorąca woda zmywa ze mnie całe zło , które spotkało mnie dotychczas. Po wyjściu z kabiny prysznicowej ubrałam sie , związałam włosy w niechlujnego koka i położyłam się do łóżka.
Leżałam i przyglądałam się swoim dłonią . Byłam strasznie chuda . Moje palce przypominały patyki.
Blada skóra wydawała mi się teraz niemal przezroczysta .
Może wpadam w paranoję , ale niemal czułam jak w moich płucach gromadzą się komórki nowotworowe . Już niedługo nie będę mogła oddychać .Wszystko się skończy. Ja się skończę.
Westchnęłam . Już chyba pogodziłam się z moim przeznaczeniem . Jedni umierają , żeby inni mogli żyć . Takie jest prawo natury ..
Siedziałam w gabinecie pana Shermana i czekałam na wyniki badań . Jedyne za czym nie zatęskniłam podczas pobytu u tego cholernego blondyna był szpital. Rzygam szpitalem , rzygam lekami i badaniami . Na szczęście chemioterapia nie odnosiła żadnych skutków i została przerwana. Dzięki temu cholerstwu moje długie niegdyś włosy , dziś sięgały mi do ramion . To i tak dobrze . Przynajmniej nie muszę nosić już tych drapiących w głowę perułek .
- Vivienne ! - Pan Sherman uścisnął mnie serdecznie - Bardzo dobrze wyglądasz !
Uśmiechnęłam się do niego . Ten człowiek sprawiał , że nawet gdy świat ci się walił , mimowolnie się do niego uśmiechałeś.
Usiadł na swoim fotelu i zaczął przeglądać jakieś papiery .
- No cóż - zaczął - Mam dobre wieści .
Spojrzałam na niego pytająco .
-Ostatnio powiedziałem , że został ci miesiąc życia
Kiwnęłam głową .
- Cóż ... - spojrzał mi głęboko w oczy - Zostało ci więcej niż miesiąc .
Zakryłam usta dłonią . Z oczu zaczęły płynąć mi łzy szczęścia. Nie mogłam w to uwierzyć .
- Nie mogę dokładnie stwierdzić ile - zrobił się nagle poważny - wiem tylko , że zostało ci po prostu więcej czasu . Dwa , trzy ... cóż może nawet cztery lub sześć miesięcy .
Wstałam z krzesła i rzuciłam się na lekarza . Uścisnęłam go z całej siły. On głaskał mnie po głowie jak ojciec .
- Dziecko gdybym mógł to oddałbym swoje życie za twoje - wyszeptał ze smutkiem .
Oderwałam się od niego i uśmiechnęłam się z wdzięcznością .
- Wiem - otarłam łzy i przeczesałam palcami włosy .
- Leć powiedzieć rodzicom - podał mi chusteczkę - tak bardzo cię kochają.
- Wiem - powtórzyłam i wydmuchałam nos .
Pożegnałam się z doktorem i wyszłam na zewnątrz .
Chłodne , jesienne powietrze podziałało na mnie jak napój energetyzujący . Wiem , że i tak umrę , ale czułam się jakbym wygrała los na loterii. Może zdążę zrobić wszystko to , co sobie zaplanowałam.
Zbiegłam ze schodków prowadzących do szpitala a raczej kliniki i stanęłam jak wmurowana .
Zobaczyłam kogoś , kogo chciałam nigdy więcej już nie oglądać .
Niall patrzył się na mnie ze złością.
- Kto ci pozwolił opuścić mój dom ? - wysyczał
Nagle nabrałam odwagi. Przecież jestem na pewnym gruncie. Tu nie może mi nic zrobić .
-Dlaczego tu jesteś ? Dlaczego nie dajesz mi spokoju ? - spojrzałam mu ze złością w oczy .
Zaśmiał się szyderczo .
- Dlaczego nie dasz mi po prostu odejść ? - powtórzyłam swoje pytanie . Byłam coraz bardziej zła.
- To byłoby zbyt łatwe - mrugnął do mnie - Po co byłaś w szpitalu ? Z kim się puściłaś ?
Moje oczy praktycznie wyszły z orbit , a ręka machinalnie zderzyła się z policzkiem Horana.
Zapadła między nami cisza. Grobowa cisza.
Jego oczy płonęły . To nie był gniew . To była furia.
- Mała suko ! - pchnął mnie na ziemię.
Upadłam z jękiem.
- Nie podnoś więcej na mnie ręki bo cię zabiję- syknął. Powoli przyzwyczajałam się do tego tonu .
Dziwne ,że jeszcze nie jest wężem.
- Vivienne ! - usłyszałam znajomy głos - Co się stało ?
Ujrzałam biegnącego w moją stronę pana Shermana. Szybko wstałam , otrzepałam się i poprawiłam włosy.
-Wszystko dobrze? - zwrócił się do mnie , ale jego wzrok spoczął na Niallu .
Horan zaśmiał się i przyciągnął mnie do siebie.
Co jest kurwa ?
- Vivienne potknęła się podczas biegu - oblizał swoje pełne usta i wyszczerzył je w udawanym uśmiechu
Brawo ! Powinien dostać oscara !
Lekarz spojrzał na mnie jakby szukając potwierdzenia .
Dłoń blondyna , która obejmowała mnie z tyłu złapała za mój lewy pośladek z taką siłą , że prawie pisnęłam z bólu .
- Prawda kochanie ? - zwrócił sie do mnie przesłodzonym tonem .
Kiwnęłam głową . Chciałam tylko żeby zabrał tą rękę . Był silny jak cholera.
Lekarz zmierzył nas uważnym spojrzeniem , po czym odszedł pozostawiając mnie sam na sam z tym psychopatą.
On zaśmiał się znowu , objął mnie w talii i przyciągnął jeszcze bliżej siebie.
Chciałam mu się wyrwać ale był ode mnie silniejszy. Nie miałam szans.
- Co jest kochanie ? - znowu ten fałszywy , przesłodzony ton - Wczoraj sama pchałaś mi język do gardła .
- Byłam pijana - prychnęłam
Uniósł brew w udawanym zdziwieniu .
- No co ty nie powiesz - przeczesał swoje włosy ręką - Jutro przyjadę po ciebie do szkoły .
- Nie chodze do szkoły - wypaliłam bezmyślnie .
Teraz był już naprawdę zdziwiony .
- Mam lekcje w domu - skłamałam szybko
- W takim razie widzimy się jutro o 20 . Będę czekał pod twoim domem - odchrząknął
Zaśmiałam się.
- Nie mam zamiaru z tobą nigdzie iść - splunęłam na ziemię - Jesteś chory !!
- Jutro . Dwudziesta . - zaczął iść w stronę swojego auta - inaczej twoi rodzice dowiedzą się , że ich córka jest uzależniona od alkoholu .
- CO ?! - zawołałam zirytowana
- Trochę zabawy z Photoshopem i mam cię jak w garści - zaśmiał się i odszedł pozostawiając mnie samą ... Znowu ...
----------------------------------------------------------------
Przepraszam za to , że taki krótki i chujowy ale mam tyle nauki , że brakuje mi czasu na wszystko :(
Pociesza mnie tylko myśl , że jeszcze 1,5 roku , a potem .... NARA SZKOŁO :D
Dziękuję wam za wszystkie miłe komentarze <3 Motywują mnie xxx