poniedziałek, 18 listopada 2013

Chapter 5

Bywają w życiu człowieka chwile gdy nogi uginają się nagle, jakby były z waty, i jedyne, czego naprawdę się pragnie, to uciec nie oglądając się za siebie. - Gustaw Herling-Grudziński



Lałam w siebie alkohol litrami. Tańczyłam , flirtowałam z jakimiś typami i piłam. Zrodziła się we mnie myśl o ucieczce. Przecież mogę to zrobić . Teraz kiedy mnie zostawił...
Wiem , że jestem kompletnie pijana , ale to nie ma nic do rzeczy. Przedarłam się przez tłum ludzi i dostałam się do kuchni. Na kuchennym blacie leżała moja torebka. Szybko przerzuciłam ją sobie przez ramię , zwinęłam ze stołu dwie 0,7 i udałam się w stronę wyjścia. Przy drzwiach na wieszaku wisiał mój płaszcz. Sięgnęłam po niego i wyszłam na zewnątrz. Ledwo stałam na nogach . Każdy krok był dla mnie dużym wyzwaniem.
- Hej mała ! - przestraszona odwróciłam się za siebie 
Na szczęście nie był to ani Horan , ani Lou ani Harry.
- Czego ? - burknęłam zniecierpliwiona 
Nieznajomy chłopak podrapał się po głowie.
- Jesteś kompletnie pijana. - stwierdził - chcesz wracać sama do domu ? 
Wzruszyłam ramionami. Było mi już wszystko jedno. Chciałam tylko wydostać się z tej dziury.
Popatrzyłam na niego nieprzytomnym wzrokiem.
- Ktoś może cię zgwałcić ... porwać - zrobił się nagle poważny.
Podeszłam do niego chwiejnym krokiem , położyłam palec wskazujący na jego klatce piersiowej  i zaśmiałam się szyderczo .
- Ktoś już to zrobił - wyciągnęłam z torebki 0,7 , odkręciłam butelkę i pociągnęłam z niej dużego łyka.
Szatyn przyglądał mi się z szeroko otwartymi oczami . Nie za bardzo wiedział o co mi chodzi .
- Chodź .. - zwrócił się do mnie - zawiozę cię do domu.
Pokiwałam przecząco głową.
- Ja cię w ogóle nie znam - pociągnęłam kolejnego łyka z butelki 
- Jestem Liam - chwycił mnie za rękę i zaczął prowadzić w stronę czarnego mercedesa - Nie chcę cię mieć na sumieniu . 
Poddałam się. Chłopak otworzył przede mną przednie drzwi i pomógł mi wsiąść do auta  .
Nie pomyślałam o tym co może się stać . Nie pomyślałam , że może mnie zgwałcić lub znów gdzieś wywieść  . Może to przez ten alkohol . 
Byłam tak pijana , że prawie wcale nie kontaktowałam. Zdążyłam tylko podać Liamowi  mój adres , wypić jeszcze trochę wódki i odpłynęłam. 
Nie mam pojęcia jak znalazłam się w swoim łóżku , ale będę wdzięczna do końca mojego krótkiego życia Liamowi za to , że pomógł mi wrócić do domu .

Obudziłam się około 10 rano . Nie mogłam uwierzyć , że jestem w swoim łóżku , w swoim pokoju .Głowa mi pękała , było mi niedobrze i straaasznie mnie suszyło . Powoli wstałam z łóżka , narzuciłam na siebie jakiś sweterek i zeszłam na dół. Dziwne było to , że dom był pusty .
Nagle dotarło do mnie , że gdyby moi rodzice zobaczyli mnie wczoraj w takim stanie to nie byłoby przyjemnie. Uśmiechnęłam się sama do siebie . Byliby źli  . Okropnie źli . Ale to bez znaczenia. Ktoś taki jak ja nie musi przejmować się konsekwencjami . Skoro jeszcze nie zrobili mi awantury to pewnie są w pracy i nie wiedzą w ogóle , że wróciłam .





Około godziny 13 usłyszałam zgrzytanie klucza w zamku. Drzwi wejściowe otwarły sie a do domu weszli moi rodzice. Jak zawsze pełni życia , zawzięcie o czymś dyskutujący. Wstałam z sofy na której spędziłam dwie godziny leżąc i patrząc w sufit.
Podbiegłam do drzwi i uściskałam zszokowaną mamę , a potem tatę.
- Vivi ! - zawołała moja rodzicielka - już jesteś !
Tata tulił mnie do swojej piersi i głaskał po głowie.
- Co jest myszko ? - uśmiechnął się od ucha do ucha - stęskniłaś się ?
- Nawet nie wiecie jak bardzo - niekontrolowana łza spłynęły po mojej twarzy. Myśl , że mogłam ich stracić przedwcześnie , bez pożegnania napawała mnie przerażeniem.
- Tak bardzo was kocham - pociągnęłam mamę za rękę tym samym sprawiając , że stanęliśmy wszyscy w grupowym uścisku.
- Kochanie może zrobię herbatki i opowiesz nam jak było u cioci Elizabeth hmm ? - zaproponowała moja mama
Pokiwałam głową i udałam się z tatą do salonu . Usiedliśmy na sofie i włączyliśmy jakąś starą komedie , która rozbawiła nas do łez. Mama przyniosła herbatę , opowiedziałam im bajkę jak to cudownie było mi u cioci El. Łyknęli wszystko co im powiedziałam. Nie chciałam psuć tej chwili. Nareszcie czułam się bezpiecznie . Od moich rodziców biła bezwarunkowa miłość i troska o mnie . Może wszystko będzie dobrze ? Po wydarzeniach ostatnich dni nie sądziłam , że będę jeszcze kiedyś siedzieć i spędzać tak beztrosko czas. Komedia , rozmowa i herbata ... Chyba tego mi było trzeba by zapomnieć o chorym psychopacie , który próbował mnie zgwałcić.

Po około dwóch godzinach w salonie z rodzicami zmęczenie dało mi się we znaki.
- Vi ? - zwrócił się do mnie mój tata - idz się połóż skarbie . Wyglądasz na wykończoną.
Odgarnął mi zabłąkany kosmyk włosów za ucho.
Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się słabo.
Jak dobrze być znowu w domu . Ludzie nie doceniają tego co mają , dopóki los nie wydrze im wszystkiego siłą .
- Skarbie , jutro idziemy do doktora Shermana - odezwała się moja mama
A tak.. Wszystko byłoby pięknie . Byłoby ....
 Byłoby , ale nie w tym życiu . W tym życiu jestem tylko nieuleczalnie chorą nastolatką , której przeznaczeniem jest śmierć.
Pokiwałam ze smutkiem głową i udałam się do swojego pokoju.
Wzięłam długi prysznic . Czułam jak gorąca woda zmywa ze mnie całe zło , które spotkało mnie dotychczas.  Po wyjściu z kabiny prysznicowej ubrałam sie , związałam włosy w niechlujnego koka i położyłam się do łóżka.
Leżałam i przyglądałam się swoim dłonią . Byłam strasznie chuda . Moje palce przypominały patyki.
Blada skóra wydawała mi się teraz niemal przezroczysta .
Może wpadam w paranoję , ale niemal czułam jak w moich płucach gromadzą się komórki nowotworowe . Już niedługo nie będę mogła oddychać .Wszystko się skończy. Ja się skończę.
Westchnęłam . Już chyba pogodziłam się z moim przeznaczeniem .  Jedni umierają , żeby inni mogli żyć . Takie jest prawo natury ..




Siedziałam w gabinecie pana Shermana i czekałam na wyniki badań . Jedyne za czym nie zatęskniłam podczas pobytu u tego cholernego blondyna był szpital. Rzygam szpitalem , rzygam lekami i badaniami . Na szczęście chemioterapia nie odnosiła żadnych skutków i została przerwana. Dzięki temu cholerstwu moje długie niegdyś włosy , dziś sięgały mi do ramion . To i tak dobrze . Przynajmniej nie muszę nosić już tych drapiących w głowę perułek .
- Vivienne ! - Pan Sherman uścisnął mnie serdecznie - Bardzo dobrze wyglądasz !
Uśmiechnęłam się do niego . Ten człowiek sprawiał , że nawet gdy świat ci się walił , mimowolnie się do niego uśmiechałeś.
Usiadł na swoim fotelu i zaczął przeglądać jakieś papiery .
- No cóż - zaczął - Mam dobre wieści .
Spojrzałam na niego pytająco .
-Ostatnio powiedziałem , że został ci miesiąc życia
Kiwnęłam głową .
- Cóż ... - spojrzał mi głęboko w oczy - Zostało ci więcej niż miesiąc .
Zakryłam usta dłonią . Z oczu zaczęły płynąć mi łzy szczęścia. Nie mogłam w to  uwierzyć .
- Nie mogę dokładnie stwierdzić ile - zrobił się nagle poważny - wiem tylko , że zostało ci po prostu więcej czasu . Dwa , trzy ... cóż może nawet cztery lub sześć miesięcy .
Wstałam z krzesła i rzuciłam się na lekarza . Uścisnęłam go z całej siły. On głaskał mnie po głowie jak ojciec .
- Dziecko gdybym mógł to oddałbym swoje życie za twoje - wyszeptał ze smutkiem .
Oderwałam się od niego i uśmiechnęłam się z wdzięcznością .
- Wiem - otarłam łzy i przeczesałam palcami włosy .
- Leć powiedzieć rodzicom - podał mi chusteczkę - tak bardzo cię kochają.
- Wiem - powtórzyłam i wydmuchałam nos .
Pożegnałam się z doktorem i wyszłam na zewnątrz .

Chłodne , jesienne powietrze podziałało na mnie jak napój energetyzujący . Wiem , że i tak umrę , ale czułam się jakbym wygrała los na loterii. Może zdążę zrobić wszystko to , co sobie zaplanowałam.
Zbiegłam ze schodków prowadzących do szpitala a raczej kliniki i stanęłam jak wmurowana .
Zobaczyłam kogoś , kogo chciałam nigdy więcej już nie oglądać .
Niall patrzył się na mnie ze złością.
- Kto ci pozwolił opuścić mój dom ? - wysyczał
Nagle nabrałam odwagi. Przecież jestem na pewnym gruncie. Tu nie może mi nic zrobić .
-Dlaczego tu jesteś ? Dlaczego nie dajesz mi spokoju ? - spojrzałam mu ze złością w oczy .
Zaśmiał się szyderczo .
- Dlaczego nie dasz mi po prostu odejść ? - powtórzyłam swoje pytanie . Byłam coraz bardziej zła.
- To byłoby zbyt łatwe - mrugnął do mnie - Po co byłaś w szpitalu ? Z kim się puściłaś ?
Moje oczy praktycznie wyszły z orbit , a ręka machinalnie zderzyła się z policzkiem Horana.
Zapadła między nami cisza. Grobowa cisza.
Jego oczy płonęły . To nie był gniew . To była furia.
- Mała suko ! - pchnął mnie na ziemię.
Upadłam z jękiem.
- Nie podnoś  więcej  na mnie ręki bo cię zabiję- syknął. Powoli  przyzwyczajałam się do tego tonu .
Dziwne ,że jeszcze nie jest wężem.
- Vivienne ! - usłyszałam znajomy głos - Co się stało ?
Ujrzałam biegnącego w moją stronę pana Shermana. Szybko wstałam , otrzepałam się i poprawiłam włosy.
-Wszystko dobrze? - zwrócił się do mnie , ale jego wzrok spoczął na Niallu .
Horan zaśmiał się i  przyciągnął mnie do siebie.
Co jest kurwa ?
- Vivienne potknęła się podczas biegu - oblizał swoje pełne usta i wyszczerzył je w udawanym uśmiechu
Brawo ! Powinien dostać oscara !
Lekarz spojrzał na mnie jakby szukając potwierdzenia .
Dłoń blondyna , która obejmowała mnie z tyłu złapała za mój  lewy pośladek z taką siłą , że prawie pisnęłam z bólu .
- Prawda kochanie ? - zwrócił sie do mnie przesłodzonym tonem .
Kiwnęłam głową . Chciałam tylko żeby zabrał tą rękę . Był silny jak cholera.
Lekarz zmierzył nas uważnym spojrzeniem , po czym odszedł pozostawiając mnie sam na sam z tym psychopatą.
On zaśmiał się znowu , objął mnie w talii i przyciągnął jeszcze bliżej  siebie.
Chciałam mu się wyrwać ale był ode mnie silniejszy. Nie miałam szans.
- Co jest kochanie ? - znowu ten fałszywy , przesłodzony ton - Wczoraj sama pchałaś mi język do gardła .
- Byłam pijana - prychnęłam
Uniósł brew w udawanym zdziwieniu .
- No co ty nie powiesz - przeczesał swoje włosy ręką  - Jutro przyjadę po ciebie do szkoły .
- Nie chodze do szkoły - wypaliłam bezmyślnie .
Teraz był już naprawdę zdziwiony .
- Mam lekcje w domu - skłamałam szybko
- W takim razie widzimy się jutro o 20 . Będę czekał pod twoim domem - odchrząknął
Zaśmiałam się.
- Nie mam zamiaru z tobą nigdzie iść - splunęłam na ziemię  - Jesteś chory !!
- Jutro . Dwudziesta . - zaczął iść w stronę swojego auta - inaczej twoi rodzice dowiedzą się , że ich córka jest uzależniona od alkoholu .
- CO ?! - zawołałam zirytowana
- Trochę zabawy z Photoshopem i mam cię jak w garści - zaśmiał się i odszedł pozostawiając mnie samą ... Znowu ...



----------------------------------------------------------------

Przepraszam za to , że taki krótki i chujowy ale mam tyle nauki , że brakuje mi czasu na wszystko :(
Pociesza mnie tylko myśl , że jeszcze 1,5 roku ,  a potem .... NARA SZKOŁO :D 
Dziękuję wam za wszystkie  miłe komentarze <3  Motywują mnie xxx 

9 komentarzy:

  1. IHJSIUDHSIUFHSIUCV *____________* Boziu, boziu, boziu! *O* Ja właśnie chyba umarłam! <3 Ten rozdział jest taki zarąbisty, że po prostu szkoda słów *O* Cholernie się cieszę, że Viv zostało więcej czasu <3 Ale trzeba patrzeć na to w sumie z dwóch stron xd Z jednej strony to więcej czasu spędzi z Horan'em (dla niej to masakra, ale dla mnie to kjdshasiudgasyug *___* ZGON, ZGON, ZGON!), a z drugiej to kto by się nie cieszył z takiej informacji? :D A wgl końcówka rozdziału to mnie powaliła *O* No po prostu mistrzostwo! :D Im więcej spotkań z Niall'em tym lepiej xDDD

    Czekam na NN ;* Weenyyy <333333333

    OdpowiedzUsuń
  2. Fabuła jakich wiele, ale mam nadzieję, że jakoś się rozkręci czy coś. :)

    PS: Przed przecinkami, kropkami, wykrzyknikami itp. nie robi się spacji.

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj Niall, nie ładnie tak szantażować haha <3 ~@heroineNialler

    OdpowiedzUsuń
  4. 'u' super, czekam na next <3 ~ Ola

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziewczyno! Odkryłam ciebie niedawno!!! Super piszesz! Zapraszam do mnie na hope-fanficion-louis-tomlinson.blogspot.com
    Jeśli nie znajdziesz to wejdź na ten lrofil :) masz nową czytelniczkę!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Genialny ff. :D Super tematyka, chociaż Niall mnie trochę irytuje. Jestem ciekawa jego reakcji na wieść, że Vi jest śmiertelnie chora. Nie mogę się doczekać następnego. Pozdrawiam Aneta

    OdpowiedzUsuń
  7. Olej szkołe pisz dla nas <3
    rozdział MEGA *-* kajnshnaskjdhnijahd
    Seriooo.. czekam na nexta mała <3

    OdpowiedzUsuń